5 lat uczeni próbowali podrobić Całun Turyński
Pochodzenie Całunu Turyńskiego - płótna, w które według tradycji owinięte miało być ciało zdjętego z krzyża Chrystusa przed zmartwychwstaniem - pozostaje tajemnicą.
2011-12-29, 07:29
Posłuchaj
Przypomina o tym w "L'Osservatore Romano", opisując wyniki badań, jakie przeprowadził na nim ośrodek energii jądrowej pod Rzymem. Pięć lat trwały próby "podrobienia" całunu, choćby najmniejszego jego fragmentu, prowadzone przez włoskich uczonych.
W końcu doszli oni do wniosku, że nawet przy dzisiejszej technice przekracza to ich możliwości. Tym bardziej byłoby nieprawdopodobne w średniowieczu czy renesansie. Do odciśnięcia, czy raczej "wypalenia", takiego samego śladu jak ten, który pozostał na płótnie o rozmiarach 4,36 m na 1,10, potrzebna byłaby energia o mocy 34 bilionów watów. W tej chwili nie jest zdolne wytworzyć jej żadne ze znanych nam źródeł promieniowania ultrafioletowego w próżni.
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
Całun Turyński, którego autorstwo przypisywano już między innymi Leonardo da Vinci, pozostaje "wyzwaniem dla ludzkiego rozumu" - jak powiedział kiedyś Jan Paweł II, który w 1983 roku został jego właścicielem. Relikwia należała od wieków do dynastii sabaudzkiej, a ostatni król Włoch Humbert II, przed śmiercią na wygnaniu, zapisał go właśnie papieżowi.
IAR, sm
REKLAMA