Flotylla w cieśninie Ormuz: US Navy chciała płynąć sama
Amerykańsko-brytyjsko-francuska flotylla okrętów, które wpłynęły w pobliże irańskich wód międzynarodowych, wcale nie miała być koalicją. Zdecydowali politycy, nie względy militarne – pisze „Telegraph”.
2012-02-07, 11:15
Według brytyjskiej gazety, która pisze o „upokorzeniu” Wielkiej Brytanii i jej potencjału wojskowego, amerykańscy wojskowi początkowo w ogóle nie planowali udziału okrętów innych państw. Grupa lotniskowcowa złożona z pełnym samolotów USS Lincoln, ciężkim krążownikiem rakietowym, dwoma niszczycielami, oraz brytyjską fregatą HMS Argyll i francuską La Motte-Picquet, wpłynęła na wody Zatoki Perskiej 23 stycznia.
Wbrew zapowiedziom Iran, który wówczas ledwo co zakończył manewry własnych okrętów na tych samych wodach, nie zareagował w żaden sposób. Amerykanie mają w rejonie Zatoki drugą grupę lotniskowcową, a trzecia jest w drodze.
Według „Daily Telegraph” Amerykanie planowali wpłynąć sami, jednak francuski prezydent Nicolas Sarkozy osobiście naciskał, by jeden francuski okręt także brał udział w operacji. Na to z kolei biernie patrzeć nie mogli wojskowi z Whitehall, którzy nakłonili Philipa Hammonda – sekretarza obrony Wielkiej Brytanii – by wysłał także okręt brytyjski. Przystał na to premier David Cameron i ostatecznie – pisze „DT” – to politycy, a nie względy wojskowe, zdecydowali o składzie flotylli.
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
REKLAMA
sg
REKLAMA