100 dni rządu. PiS: Tusk idzie jak kamikadze na zderzenie
- Wołowej skóry nie starczy, żeby spisać to co się nie udało. Cały czas mamy nowe wydarzenia, które są dowodem na - łagodnie mówiąc - małą sprawność rządu - ocenił prezes PiS Jarosław Kaczyński.
2012-02-19, 08:00
Zdaniem Kaczyńskiego rząd jest "w kryzysie spowodowanym m.in.  nieodpowiednim doborem, często niekompetentnych, ministrów". - Praktycznie nie ma resortu, gdzie nie byłoby kompromitacji - dodał szef Komitetu Wykonawczego PiS  Joachim Brudziński. 
 
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
 "Tusk to najsłabszy punkt rządu"
Jak zauważył lider PiS, są "objawy zdenerwowania, dezintegracji, zszarpanych  nerwów, które pokazują, że rząd przeżywa bardzo ciężki kryzys". Według Kaczyńskiego źródłem tego kryzysu jest sam skład rządu. - To jest rząd, który w  oczywisty sposób nie odpowiada, jeśli chodzi o kwalifikacje swoich  członków, tym wyzwaniom, przed którymi każdy polski rząd by stał -  zaznaczył Kaczyński.  - Rząd ma mnóstwo słabych punktów, ale najsłabszym jest Donald Tusk - dodał. 
 Podobnego zdania jest Brudziński. - Można by dzisiaj odwrócić rozpaczliwie  pytanie, które w kampanii zadał premierowi jeden z rolników: "jak żyć  panie premierze?". Dzisiaj premier mógłby zapytać dziennikarzy "jak żyć,  jak mam takich ministrów, których sam sobie powołałem?" - skomentował  Brudziński. 
Brudziński uważa, że Tusk dobrał sobie współpracowników nie według kompetencji, czy doświadczenia, tylko wedle tego, "czy ładnie wypadają w mediach". - Praktycznie nie ma resortu, gdzie nie byłoby  kompromitacji. Zasada, że do rządu bierzemy ładnych, gładkolicych,  elokwentnych, ale zupełnie niekomepetentnych w obszarach, którymi mają  się zajmować, jest dobra na standardy polityki medialnej, ale nie na  sprawne zarządzanie krajem - podkreślił poseł PiS.  Zdaniem Brudzińskiego konsekwencje takich decyzji widać w sondażach,w  których PO traci poparcie.
"Jest dramatycznie"
 Według Brudzińskiego, jakiej dziedziny życia byśmy się dotknęli można  stwierdzić, że "jest dramatycznie". - Mamy likwidowane szkoły, mamy coraz  więcej obowiązków, przerzucanych na ramiona samorządów, bez kierowania  na nie środków finansowych, mamy rozpaczliwą próbę premiera ratowania  wizerunkowo swojej twarzy, a kończy się to tak kabaretowo, jak  siedmiogodzinna debata z internautami w sprawie ACTA - zauważył.  
 Zdaniem polityka PiS, "osinowym kołkiem przebijającym nieudolne serce  PO" będzie wykluczenie ludzi najuboższych. - Diagnozuję to, co dzieje się  wokół emerytur, nie jako determinację premiera, by ratować system  ubezpieczeń społecznych za lat 20 czy 30, ale rozpaczliwą próbę  przyklejenia łatki "Donalda-reformatora" - powiedział Brudziński.  
 
- Donald Tusk wie, że gwałtownie traci poparcie, wie, że jest o włos od  przekroczenia granicy kompromitacji i błazeństwa z tymi wszystkimi  nominacjami personalnymi, więc z taką determinacją idzie, jak kamikadze  na zderzenie, w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego - ocenił  Brudziński.
PAP,kk