"Wiele wskazuje na to, że polski kitesurfer żyje"
Jan Lisewski wysyła z jednego ze swoich GPS-ów sygnał "Help" - mówi Mariusz Kraszewski, znajomy kitesurfera.
2012-03-03, 10:57
Posłuchaj
Jak podkreśla Mariusz Kraszewski - Jan Lisewski to silny i twardy psychicznie zawodnik. Jest przygotowany, by przetrwać w takich warunkach.
O godz. 9.19 udało się odebrać kolejny sygnał z nadajnika GPS gdańszczanina. Tym razem z dokładną pozycją. Wiadomo, że mężczyzna dryfuje w odległości ok. 50 km od saudyjskiego brzegu na linii między miejscowościami Sharm el Sheikh i Duba.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
Zdaniem specjalistów Jan Lisewski zastosował technikę "Self Rescue". Czyli użył napompowanego latawca jako tratwy i na niej czeka teraz na pomoc.
Lisewski zaginął, gdy próbował przepłynąć Morze Czerwone. Miał do przebycia 210 km. Z Egiptu wypłynął w piątek o godz. 5.30, do Arabii Saudyjskiej powinien był dopłynąć o godz. 16. O godz. 17 przechwycono pierwszy sygnał SOS nadany przez sportowca.
W poszukiwania zaangażowano straż przybrzeżną Egiptu i Arabii Saudyjskiej. Akcję trzeba było przerwać bo morze było wzburzone,a do tego zrobiło się ciemno.
Jako pierwszy przepłynął Bałtyk na desce
Medalista mistrzostw Polski w kitesurfingu trasę przez Morze Czerwonego pokonywał na 1,5-metrowej desce Master, do której przytwierdzony był seryjny latawiec Nobile o regulowanej powierzchni 10-12 m kw. i trapez Dakine.
Lisewski, propagator i instruktor kitesurfingu oraz innych sportów ekstremalnych, w lipcu ubiegłego roku jako pierwszy człowiek na świecie przepłynął Morze Bałtyckie. Wystartował w okolicach Świnoujścia i po 13 godzinach dobił do szwedzkiego wybrzeża w okolicy Ystad.
IAR,PAP,kk
REKLAMA