Di Natale podejrzewa dlaczego zmarł Morosini
Piłkarz Udinese ujawnił swoje przypuszczenia dotyczące przyczyn coraz częstszych przypadków śmierci piłkarzy na boisku.
2012-04-16, 13:15
"Za dużo i za często gramy" - to według Antonio Di Natale jedna z przyczyn. "Przed rokiem  czułem takie zmęczenie, że myślałem o zakończeniu kariery" - podkreślił  dwukrotny król strzelców włoskiej ekstraklasy. 
 Od dwóch dni we Włoszech trwa dyskusja na temat obciążeń piłkarzy i  zagrożeń dla ich zdrowia, a nawet życia. Powodem jest zasłabnięcie w  trakcie gry, a następnie śmierć zawodnika drugoligowego Livorno  Piermario Morosiniego. 
 - Futbol jest piękny i ważny, ale musimy zwrócić większą uwagę na nasze  zdrowie. Krótka przerwa między sezonami to za mało, by organizm  odpowiednio mógł się zregenerować - podkreślił 34-letni były  reprezentant Włoch. 
 Di Natale w Udinese występował krótko wspólnie z Morosinim, który zmarł w  sobotę w wieku 25 lat. W niedzielę prokuratura w Pescarze, gdzie  odbywał się mecz, wszczęła śledztwo. W poniedziałek mają być znane  dokładne wyniki sekcji zwłok piłkarza. 
 Morosini upadł na boisko i stracił przytomność w 31. minucie gry. Jak  podejrzewają lekarze, doznał ataku serca. Mimo natychmiastowej pomocy,  nie udało się go uratować. Zmarł, zanim przywieziono go do szpitala. 
 Burmistrz Pescary Luigi Albore Mascia zażądał informacji na temat akcji  ratunkowej, która została opóźniona o trzy minuty z powodu zastawienia  wjazdu na stadion przez pusty radiowóz. Według lekarzy nie miało to  jednak wpływu na końcowy efekt. 
 Z kolei włoski minister sportu Piero Gnudi zaapelował, by testy  medyczne, które przechodzą sportowcy, byłe częstsze i bardziej wnikliwe.  Jednak zdaniem długoletniego lekarza drużyny Lecce Giuseppe Palai,  opieka medyczna w najwyższych klasach rozgrywek jest dobra, a problemem  pozostaje opieka nad młodzieżą. "Tam są luki" - podkreślił. 
 Trener reprezentacji Włoch Cesare Prandelli zauważył, że nawet w  przypadku najlepszej opieki medycznej, margines ryzyka u sportowców  zawsze pozostanie. 
 Statystyki pokazują jednak, że w ostatnich latach tragicznych zdarzeń na  boisku jest mniej niż wcześniej.
- Dzięki obowiązkowym testowym i  sprawdzianom w ciągu ostatnich 20 lat udało się ograniczyć liczbę  wypadków śmiertelnych o 90 procent - zaznaczył szef włoskiego związku  lekarzy sportowych Maurizio Casasco. 
 Prezes federacji piłkarskiej Giancarlo Abete poinformował, że związek  już przeszkolił z użycia defibrylatora 10 tysięcy osób.
- Chcemy jednak,  by umiało się posługiwać tym urządzeniem jeszcze więcej osób biegających  po boiskach - powiedział. 
 Wszystkie spotkania piłkarskie we Włoszech planowane na ostatni weekend po śmierci Morosiniego zostały odwołane. 
 Do podobnej sytuacji doszło niedawno w Anglii. 17 marca w spotkaniu 1/4  finału FA Cup zawału serca doznał pochodzący z Zairu (obecnie  Demokratyczna Republika Konga) piłkarz Bolton Wanderers Fabrice Muamba.  Próbowano go reanimować i po kilkunastu minutach został karetką zabrany  do szpitala. Jak się później okazało, jego serce nie biło przez 78  minut. W tym jednak przypadku wszystko skończyło pomyślnie - zawodnik  powoli wraca do zdrowia i niedługo opuści klinikę.
ah