Tysiąc kontra Terlikowski. Będzie proces

Przeprosin oraz 100 tys. żąda Alicja Tysiąc od publicysty Tomasza Terlikowskiego. Zarzucił jej "moralną obrzydliwość" i porównał do Adolfa Eichmanna.

2012-04-25, 16:12

Tysiąc kontra Terlikowski. Będzie proces
Tomasz Terlikowski. Foto: Wikipedia/Bartosz Zieliński

Kilka lat temu A.Tysiąc chciała usunąć ciążę. Bała się, że urodzenie dziecka może grozić jej utratą wzroku. Lekarze odmówili  prawa do wykonania legalnej aborcji ze względów zdrowotnych. Po porodzie jej wzrok pogorszył się; przyznano jej pierwszą grupę inwalidzką. Kobieta złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który przyznał jej 25 tys. euro zadośćuczynienia, zwracając m.in. uwagę na brak w polskim prawie możliwości odwołania się od decyzji lekarzy.

Alicję Tysiąc dotknęły niedawne wypowiedzi Terlikowskiego, który razem z Joanną Najfeld w książce "Agata. Anatomia manipulacji", miał porównywać jej zachowanie do postępowania hitlerowskiego zbrodniarza-ludobójcy Adolfa Eichmanna. Zarzucał jej też "moralną obrzydliwość", potępiając jej zachowanie, oraz to, że występuje do sądu przeciwko osobom ją krytykującym.

We wtorek cywilny pozew o ochronę dóbr osobistych trafił do Sądu Okręgowego w Warszawie. - Nie zgadzamy się na taki język debaty publicznej. To było naruszenie godności powódki. Dlatego w pozwie żąda ona przeprosin w ogólnopolskich dziennikach, 100 tysięcy zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i wpłaty 30 tys. zł na fundację Feminoteka - powiedział pełnomocnik A. Tysiąc, mec. Marcin Górski.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

REKLAMA

Według niego pozwany przed opublikowaniem wspomnianych treści nie skontaktował się z Alicją Tysiąc "i nie zainteresował się jej stanowiskiem w tej sprawie, ograniczył się natomiast do werbalnego i publicznego zlinczowania powódki". Miał też nie reagować na propozycje polubownego zażegnania sporu w korespondencji od pełnomocników Tysiąc.
Terlikowski pozwu jeszcze nie zna. Zaprzeczył, że dostał pismo na temat polubownego załatwienia sprawy. Jak powiedział, sformułowanie o "moralnej obrzydliwości" to jego prywatna opinia, a nie twierdzenie o fakcie. Dodał, że ma do tego prawo.  - A co do porównań do Eichmanna, to mam wrażenie, że porównywałem do niego sędziów Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a nie panią Tysiąc - dodał publicysta.
Jego zdaniem, w sprawie nie chodzi o debatę o aborcji, lecz "środowiskom proaborcyjnym chodzi o zamknięcie ust wyrokami sądowymi osobom mającym inne poglądy niż te mainstreamowe".
Dwa lata temu Tysiąc w podobnej sprawie pozwała naczelnego redaktora tygodnika "Gość Niedzielny" ks. Marka Gancarczyka. Proces zakończył się ugodą.

PAP,tj

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej