Prawo do demonstracji to nie fanaberia
- Obywatele mają prawo do demonstracji, a władze mają obowiązek zadbać, o to, aby te demonstracje przebiegały w sposób bezpieczny - mówi senator niezależny Marek Borowski.
2012-07-25, 08:30
Posłuchaj
- Zwykły obywatel czy grupa obywateli ma bardzo małe szanse, żeby przebić się ze swoim protestem na przykład do telewizji, żeby ktoś napisał o tym w poczytnej gazecie. Dla nich jedyną formą zwrócenia uwagi na sprawę jest to, że wyjdą na ulice - mówi gość "Sygnałów dnia" Programu Pierwszego Polskiego Radia senator niezależny Marek Borowski.
Borowski podkreśla, że niestety dla wielu przedstawicieli władz, coś, co jest prawem każdego obywatela odbierane jest jako fanaberia. - Ponieważ w ustawie istnieje możliwość zakazu, wykorzystuje się to - twierdzi. Dodaje, że wprawdzie organizatorzy protestu mogą się od tej decyzji odwołać, zwykle nie ma już na to czasu.
Zdaniem Borowskiego jednym z plusów nowej propozycji prawnej dotyczącej zgromadzeń publicznych jest właśnie fakt, że z uwagi na to, że zgromadzenie trzeba zgłosić sześć dni wcześniej, organizatorzy zyskują czas na odwołanie się. - Z drugiej strony takie sztywne uregulowanie powoduje, że jeśli ktoś chce zorganizować demonstrację tzw. spontaniczną - coś się stało i zaraz trzeba reagować, w ciągu dnia, dwóch - to nie mógłby tego zrobić. W tej sprawie potrzebne jest bardziej elastyczne rozwiązanie - podkreśla.
>>>Przeczytaj zapis rozmowy
Innym krytykowanym pomysłem jest zakaz organizacji dwóch lub więcej zgromadzeń w tym samym miejscu lub czasie, jeżeli doprowadzić to może do naruszenia porządku publicznego. - Niby to jest logiczne (...) Ale pojawia się pytanie, której demonstracji zakazać? - pyta gość Jedynki. Tłumaczy, że nie może być tak po prostu - kto się pierwszy zgłosił, ten będzie demonstrował. - To prowadzi do absurdu. Organizacje będą się ścigać, w tym kto pierwszy dopadnie drzwi urzędnika. Są organizacje, które celowo starając się nie dopuścić do innej demonstracji, wcześniej zarejestrują chęć demonstrowania - ocenia.
Jego zdaniem to od tego są władze i policja, aby rozdzielać demonstracje. - To jest możliwe, a w przypadku zakłócenia porządku od tego też jest policja, by takich ludzi karać. (...) Obywatele mają prawo do demonstracji, a władze mają obowiązek zadbać, o to, aby te demonstracje przebiegały w sposób bezpieczny - podkreśla.
Wysłuchaj całej audycji!
Rozmawiali Daniel Wydrych i Krzysztof Grzesiowski
REKLAMA