Mourinho nie chce Casillasa: w Realu nie gra się za zasługi
Bramkarz Iker Casillas wyleczył kontuzjowaną dłoń i jest gotowy do gry. Wątpliwe jest jednak, by trener piłkarzy Realu Madryt Jose Mourinho właśnie na niego stawiał. Oburzone hiszpańskie media podnoszą larum w sprawie idola.
2013-04-05, 12:15
To już druga runda starcia dwóch gigantów. Do pierwszej doszło zimą, kiedy portugalski szkoleniowiec nieoczekiwanie posadził na ławce Casillasa. Na Półwyspie Iberyjskim zawrzało, a wielu kibiców żądało nawet głowy Mourinho. Potraktowali to jako zniewagę. Bramkarz reprezentacji cieszy się wielką popularnością, jest wręcz uwielbiany. Nawet fani innych drużyn nie wyobrażali sobie bramki "Królewskich" bez Casillasa.
Tym razem jednak Mourinho ma asa w rękawie - Diego Lopeza. To właśnie on stanął między słupkami i radzi sobie bardzo dobrze.
Praca trenera Realu nie jest łatwa. Madrycka prasa tylko szuka nowych, sensacyjnych nagłówków. Mourinho nie ucieka od szumu. Często swoim zachowaniem i wypowiedziami prowokuje spekulacje.
50-letni szkoleniowiec teraz dorzucił oliwy do ognia w swoim starciu z Casillasem. W wywiadzie dla telewizji "Sky Sport Italia" powiedział, że i w kolejnych meczach numerem jeden pozostanie Diego Lopez. Ikonie klubu Casillasowi pozostaje miejsce na ławce rezerwowych.
Taką sytuację "San Iker" zna już bardzo dobrze. Tuż przed kontuzją Mourinho postanowił zrezygnować z jego usług na rzecz Antonio Adana. Trwało to do otrzymania przez niego czerwonej kartki w meczu z Realem Sociedad na początku roku.
Chodziło jednak bardziej o to, by pokazać, kto rządzi w klubie. Teraz zapowiada się kolejna odsłona konfliktu. Zatrudniony niedawno Lopez jest świetną alternatywą.
- W futbolu najważniejsze jest, by być uczciwym wobec samego siebie i piłkarzy. W tym momencie będzie mi trudno posadzić Diego na ławce rezerwowych. To on jest teraz numerem jeden i chodzi tu o dobro wszystkich zawodników, a nie tylko jego - powiedział Mourinho.
Hiszpańskie media z kolei uważają, że w tej sprawie chodzi o podbudowanie swojego ego i ośmieszenie Casillasa. W ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów z Galatasaray Stambuł (3:0) nie posadził ikony klubu nawet na ławce rezerwowych, mimo że lekarze dali zielone światło.
- Nie ma żadnego przepisu, że jakiś zawodnik ma grać zawsze. Nie powinno się również patrzeć na przeszłość. Za zasługi nie występuje się w Realu, tutaj trzeba na to zapracować - zaznaczył Mourinho.
Casillas związany jest z "Królewskimi" kontraktem do 2017 roku, Portugalczyk - do 2016. "Wątpliwe wydaje się jednak, by obaj zostali w klubie na kolejny sezon. Jeden z nich musi odejść. Tylko który?" - pytają hiszpańskie media.
ah,
REKLAMA