Rzecznik IPN o roli władz PRL ws. śmierci Przemyka
"Sprawa od samego początku miała wymiar polityczny, pozostawała w zainteresowaniu najwyższych czynników politycznych i partyjnych w kraju" – pisze o śmierci Grzegorza Przemyka Andrzej Arseniuk, rzecznik prasowy IPN.
2013-05-16, 10:32
Posłuchaj
W komunikacie zamieszczonym na stronie IPN Andrzej Aresniuk odniósł się do wypowiedzi medialnych podważających udział władz PRL w tuszowaniu śmierci Grzegorza Przemyka. Pisze w nim, że informacje napływające z Prokuratury Generalnej PRL do KC PZPR wskazywały jako najprawdopodobniej winnych pobicia Grzegorza Przemyka funkcjonariuszy MO z XVIII Komisariatu MO przy ul. Jezuickiej.
Rocznica zamordowania Grzegorza Przemyta - czytaj więcej>>>
"Niemalże za oczywiste przyjmowano, że sprawa zostanie skierowana do sądu przeciwko funkcjonariuszom MO. I Sekretarz KC PZPR gen. Wojciech Jaruzelski żądał szybkiego zakończenia sprawy. Wówczas ze strony MSW i KGMO, poprzez Wydział Administracyjny KC PZPR zaczęły napływać informacje, że winnymi tej śmierci są pracownicy Pogotowia Ratunkowego i że są dowody potwierdzające tę tezę. Była to najważniejsza w owym czasie sprawa toczona przed organami wymiaru sprawiedliwości. Zanim jeszcze w sprawie zapadły decyzje procesowe już formułowano wnioski co do konsekwencji w wymiarze ogólno państwowym” – wyjaśnia Andrzej Areseniuk.
W jego opinii skonstruowanie aktu oskarżenia przeciwko funkcjonariuszom MO gen. Czesław Kiszczak i Józef Beim traktowane było jako działanie wrogie wymierzone przeciwko aparatowi spraw wewnętrznych i PRL.
REKLAMA
"Z tej przyczyny ustalenie rzeczywistych sprawców pobicia Grzegorza Przemyka zeszło na drugi plan. Dla podkreślenia supremacji organów spraw wewnętrznych najistotniejszym była obrona własnych ludzi, nawet jeśli wiązało się to z zafałszowaniem rzeczywistości. Nie wystarczyło nawet tłumaczenie, że przecież przejawy nadużycia władzy przez funkcjonariuszy milicji /policji/ zdarzają się na całym świecie. W tym przeświadczeniu to resort podjął decyzję, którzy z imienia i nazwiska adwokaci, będą wykonywali funkcje obrońców oskarżonych funkcjonariuszy MO i wyłożyli na ten cel własne środki. Nadto wyselekcjonowano najistotniejsze dla potwierdzenia forsowanej tezy materiały źródłowe w taki sposób aby w razie takiej potrzeby mieli do nich zawsze dostęp oraz pomoc ze strony funkcjonariuszy wtajemniczonych w sprawę” – przekonuje rzecznik IPN.
W komunikacie Andrzej Arseniuk podkreśla, że głównymi reżyserami postępowania w tej formule byli: Minister Spraw Wewnętrznych gen. broni Czesław Kiszczak oraz Komendanci Główni MO: gen. dyw. Józef Beim i gen. bryg. Jerzy Gruba.
Zajrzyj na ”moje.polskieradio.pl”>>>
"W okresie sprawowania swej funkcji gen. Józef Beim osobiście kierował powołanemu przez siebie w tej sprawie zespołowi funkcjonariuszy SB i MO. Organizował spotkania, interesował się czynionymi na bieżąco ustaleniami, wytyczał kierunki dalszych czynności, rozliczał z ich wykonania i wyrażał swoje oceny co do poszczególnych dowodów w sprawie, od samego początku nie ukrywając, że wszystko to służy temu aby bronić swoich ludzi, bez względu na to jaki był rzeczywisty bieg wydarzeń. W całość problematyki był wprowadzony jego ówczesny zastępca, a po ustąpieniu następca na stanowisku Komendanta Głównego MO gen. bryg. Jerzy Gruba. W prace grupy, a zwłaszcza płynące stamtąd rozkazy i polecenia był wprowadzony gen. broni Czesław Kiszczak, o czym najdobitniej świadczy, z jednej strony stan jego wiedzy o sprawie, a z drugiej skrystalizowane stanowisko, że winnymi pobicia Grzegorza Przemyka byli pracownicy Pogotowia Ratunkowego. Dlatego też oczywistym jest, że grupa w KGMO, chociaż jej pracami bezpośrednio nie kierował minister gen. Czesław Kiszczak, to jednak realizowała w pełnym zakresie jego zalecenia” – podsumowuje Andrzej Aresniuk.
REKLAMA
pp
REKLAMA