Wielotysięczne nocne protesty w Turcji. Gaz w miasteczku namiotowym
Starcia demonstrantów z policją na placu Taksim w Stambule przeciągnęły się do nocy. Po zmroku na placu zebrało się około 30 tys. ludzi - pisze Associated Press.
2013-06-12, 07:04
Służby próbowały rozproszyć protestujących za pomocą gazu łzawiącego, armatek wodnych i gumowych kul.
Bodźcem do zgromadzenia - podkreśla agencja - były słowa gubernatora regionu Stambułu Huseyina Avni Mutlu mówiące, że policję zaatakowały "elementy z marginesu". W całej okolicy słychać było odgłosy wybuchających petard z gazem łzawiącym i syreny karetek pogotowia.
Reuters relacjonuje, że policja zaatakowała demonstrantów bez ostrzeżenia. Tłum gromadził ludzi w różnym wieku, którzy przyszli na plac po pracy, czy też całymi rodzinami.
Gaz w parku Gezi
Policja później otoczyła przylegający do placu Taksim park Gezi, gdzie demonstranci postawili miasteczko namiotowe i obrzucała obszar granatami gazowymi. Protestujący salwowali się ucieczką, porzucając pośród duszących oparów swoje rzeczy i namioty. Wielu powróciło, gdy policja odeszła.
Turcja wrze
Przyczyną trwających już drugi tydzień protestów były przyjęte przez władze plany przebudowy placu Taksim i likwidacji parku Gezi. Pokojowa demonstracja z 31 maja została jednak brutalnie rozpędzona przez policję, co wywołało ogólnonarodowe oburzenie.
Niepokoje rozlały się po całym kraju; demonstracje krytykujące coraz bardziej autorytarne rządy premiera Recepa Tayyipa Erdogana i jego partii AKP odbyły się w 78 miastach, przy czym największe były w Stambule i Ankarze. W ciągu dwóch tygodni protestów zginęło czterech ludzi, wśród nich policjant, 5 tys. odniosło obrażenia - twierdzi Turecka Fundacja Praw Człowieka
PAP/agkm
REKLAMA
REKLAMA