Święty Krzysztof wysiada przy 120 km/h
W 2012 roku na polskich drogach doszło do 36461 wypadków, w których rannych zostało 45001 osób, a 3515 zmarło. Już po raz ósmy w dniu św. Krzysztofa, patrona kierowców, obchodzony jest Dzień Bezpiecznego Kierowcy. Apel do kierowców jest bardzo prosty – o ostrożną i rozważną jazdę na co dzień.
2013-07-25, 18:37
Posłuchaj
Na drogach obowiązuje zasada ograniczonego zaufania, dlatego tym bardziej należy dbać o bezpieczeństwo. Musimy jednak pamiętać, że aby wymagać rozsądnego zachowania na drodze od innych powinniśmy zacząć od siebie. Przyczyny wypadków są różne, ale jako główne czynniki można wskazać brawurę i nadmierną prędkość przy niekorzystnych często warunkach pogodowych, do tego jeszcze jazdę pod wpływem alkoholu.
- Wśród duszpasterzy, jest takie przykazanie, że św. Krzysztof jeździ po Polskich drogach maksymalnie 120 km/h, a potem zastępuje jego miejsce św. Piotr. Chodzi o to, że żeby św. Krzysztof zapewnił bezpieczeństwo potrzeba współpracy kierowcy. Mi na naszych drogach brakuje zwykłej życzliwości. Pamiętam porównania sprzed kilku lat, gdy mówiło się o 7 tys. zmarłych w wypadkach. Było to wtedy, kiedy zaczynaliśmy naszą akcję. A na drogach było prawie 10 mln samochodów mniej. Także widać, że ilość zmarłych w wypadkach zmniejsza się – poinformował ks. Marian Midura, krajowy duszpasterz kierowców.
Przeprowadzane są liczne akcje promujące bezpieczeństwo na drogach. Do tego często pojawiają się apele o rozsądek w czasie jazdy. Mimo wszystko nadal słyszy się o wielu wypadkach i wciąż powtarzają się te same przyczyny: brawura, szybkość, alkohol.
- Mimo wszystko te akcje mają sens. Mówi się: kropla drąży skałę. Pewnie jeszcze wiele takich kropli padnie, ponieważ taka akcja stanowi właśnie taką małą kropelkę. Ktoś tam to słyszy, a ktoś nie. Myślę, że warto o tym mówić, ponieważ dla nas wszystkich jest to sytuacja, w której bezpieczeństwo jest najcenniejsze. Bezpieczeństwo to piękne słowo, choć trochę wytarte w wydaniu o ruchu drogowym. Wszyscy o tym mówimy, wszyscy byśmy chcieli, ale mogę powiedzieć śmiało, że sam po sobie widzę, że wypada nam to z głowy. Spieszę się trochę, przycisnę, bo przecież potrafię. Tkwi to w nas i odzwyczajenie się od tego nie będzie proste – mówił w PR24 Krzysztof Hołowczyc, kierowca rajdowy.
REKLAMA
PR24
REKLAMA