Dzień gniewu w Egipcie. Demonstranci znów wyjdą na ulice
Według danych Ministerstwa Zdrowia w całym kraju zginęło 638 osób. Bractwo Muzułmańskie określa piątek jako dzień gniewu i nawołuje do protestów.
2013-08-16, 07:36
Posłuchaj
Bilans ofiar masakry w Egipcie wzrósł do 638 osób. Najwięcej zginęło w czasie starć w pobliżu meczetu Rabaa al-Adawiya i placu Nahda w Kairze.
Bractwo Muzułmańskie mówi o dwóch tysiącach zabitych i oskarża policję o zajęcie meczetu, w którym znajdowało się kilkadziesiąt ciał islamistów zabitych w starciach w Kairze.
Bractwo wzywa dziś do kolejnych protestów nie tylko w stolicy Egiptu, ale także w całym kraju. Piątek ma być "dniem gniewu" - antyrządowe manifestacje mają wyruszyć ze wszystkich meczetów w Kairze i udać się w stronę placu Ramsis.
- Mimo że odczuwamy ból i żal z powodu straty naszych męczenników, ostatnia zbrodnia sprawców zamachu stanu wzmogła naszą determinację, by z nimi skończyć - napisało w komunikacie Bractwo.
Policja w Egipcie ma prawo do używania ostrej amunicji. Może strzelać w sytuacji, kiedy protesty zagrażają budynkom rządowym - informuje z Kairu specjalny wysłannik Polskiego Radia, Michał Żakowski.
To odpowiedź rządu na ostatnie ataki na posterunki policji oraz dzisiejsze podpalenie siedziby gubernatora sąsiadującej z Kairem Gizy. Ze stolicy Egiptu
REKLAMA
Egipskie władze zarzuciły Barackowi Obamie, że jego słowa potępiające przelew krwi w Egipcie, nie były "oparte na faktach" i "umocnią oraz zachęcą ekstremistyczne ugrupowania".
Jak pisze w oświadczeniu biuro egipskiego prezydenta, w Egipcie dochodzi do "terrorystycznych aktów".
Amerykański prezydent oświadczył wczoraj, że Stany Zjednoczone nie godzą się na kroki, które podjął przedwczoraj egipski rząd tymczasowy i siły bezpieczeństwa i wyciągną wobec niego konsekwencje.
REKLAMA