Co z tym prawkiem?
Polacy nie radzą sobie z nowymi egzaminami na prawo jazdy. Okazują się one tak trudne, że w niektórych regionach Polski zdawalność ledwo przekracza 30 proc.
2013-08-16, 12:28
Posłuchaj
Zdający skarżą się na podchwytliwe pytania, a właściciele szkół jazdy wytykają głupie błędy i niedociągnięcia. Czy nowy egzamin zacznie wreszcie produkować dobrych, myślących kierowców?
- Jeżeli chodzi o egzamin teoretyczny to może mieć tu miejsce przesada. Kiedyś organizowaliśmy konkursy ze znajomości przepisów dla osób, które posiadają uprawnienia. Okazało się, ze poziom ich wiedzy jest tragiczny. Kierowcy nie wiedzieli, że w obszarze zamieszkania można poruszać się z prędkością 20km/h. Jest to problematyczne, ale nie przywiązywałbym takiej wagi do szczegółowej znajomości przepisów. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby kierowcy poruszając się w ruchu drogowym, zdawali sobie sprawę z zagrożeń. Powinni potrafić rozpoznać moment w którym może powstać stan zagrożenia – mówił Janusz Popiel, prezes Alter Ego – Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych.
Mimo absurdalnych pytań w nowych testach na prawo jazdy, nauka teorii jest istotna - chociażby znajomość znaków drogowych, czy zasad pierwszeństwa. Według Gościa PR24 najważniejsze jest jednak to, aby kierowca nauczył się prawidłowo reagować na zagrożenie.
- Niestety tego w trakcie kursu i nauki do testów się nie nauczymy. Trudno nauczyć się tego w trakcie jazdy z instruktorem, ponieważ jesteśmy pod stałą kontrolą. Są podobno osoby które kilkadziesiąt razy podchodzą do egzaminu teoretycznego i nie są w stanie go zaliczyć, nie wiem dlaczego tak się dzieje. Przepisy w ruchu drogowym, które przekładają się na bezpieczeństwo nie są skomplikowane. Źle się stało, że nauczono nas braku szacunku dla oznakowania na drogach, stawiając znaki w miejscach, w których trudno mówić, że prędkość o 10-20 km większa będzie stwarzała zagrożenie – dodał Janusz Popiel.
PR24/Anna Szpakowska