Stres to nasza narodowa specjalność
Praca pod presją czasu, natłok obowiązków, nieporozumienia z szefem – to sytuacje, które wyzwalają w nas duże pokładu stresu. Z badań Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa i Zdrowia wynika, że Polaków nad wyraz często dotykają choroby związane ze złymi warunkami zatrudnienia.
2013-08-23, 13:27
Posłuchaj
„Czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy”. Powiedzenie rodem z PRL-u doskonale odzwierciedla realia pracy w socjalistycznej Polsce. Najważniejsza nie była efektywność, a sam fakt przebywania w miejscu pracy. Presja nakładana na pracowników była zdecydowanie niższa niż obecnie.
- Dziś niemalże cała gospodarka jest w rękach prywatnych przedsiębiorców. Jeszcze 30 lat temu sektor prywatny stanowił niewielki odsetek rynku pracy. Obecne uwarunkowania są diametralnie różne od tych rodem z PRL-u. Gra rynkowa stała się bardziej agresywna. Pracownicy z każdej strony są bombardowani zmianami oraz problemami niepewności o pracę i długi – powiedział w PR24 Andrzej Tucholski, psycholog.
Dzisiejsze przedsiębiorstwa prywatne nastawione są na wypracowywanie jak największego zysku. Prowadzi to do wykorzystywania pracowników do granic możliwości. Personel funkcjonuje w warunkach dużego stresu, który może powodować choroby serca, wysokie ciśnienie oraz kłopoty ze snem.
- Firmy mają bardzo wyraźne priorytety. Stabilizacja sytuacji pracowników, planowanie rozwoju i zarobków załogi, jest na dalszym miejscu. Przez wiele lat opieka socjalna w Polsce była bardzo rozbudowana, związki zawodowe miały realny wpływ na kształtowanie się rynku pracy. Obecne uwarunkowanie gospodarcze już na to nie pozwalają – dodał Gość PR24.
Zmiany ustrojowe przyniosły Polakom wiele korzyści. Przede wszystkim zyskaliśmy wolność. Wolność polityczną. Jednak w świecie nie ma nic za darmo. W konsekwencji staliśmy się więźniami rynku pracy.
- Pomimo wielu pozytywnych zmian, takich jak podwyższenie się standardu życia, czy ułatwienie dostępu do dóbr konsumpcyjnych, praca w Polsce stała się źródłem o wiele większego stresu niż dawniej – podsumował Tucholski.
PR24/Mateusz Patoła