Puchar Davisa: występ Janowicza pod znakiem zapytania?

Polscy tenisiści mają zagrać w weekend w najsilniejszym składzie w spotkaniu z Australią w warszawskiej hali Torwar w ramach Pucharu Davisa. Jednak, jak zapewnia kapitan Radosław Szymanik, ostateczna decyzja co do występu Jerzego Janowicza zapadnie w czwartek.

2013-09-10, 16:09

Puchar Davisa: występ Janowicza pod znakiem zapytania?

Posłuchaj

Jerzy Janowicz wierzy, że występ w Pucharze Davisa będzie fantastycznym przeżyciem (Naczelna Redakcja Sportowa PR)
+
Dodaj do playlisty

- Na razie Jurek siedzi tu i jest uśmiechnięty. Jednak wciąż trudno na sto procent powiedzieć, że zagra. W czwartek o godzinie 13, czyli podczas losowania gier, wszystko będzie jasne, a właściwie już godzinę wcześniej, bo wtedy mija termin zgłoszenia ostatecznych składów. Są tu z nami również Michał Przysiężny, Tomasz Bednarek i Kamil Majchrzak, czyli świeżo upieczony mistrz juniorskiego US Open w deblu - powiedział na konferencji prasowej Szymanik.
Oprócz półfinalisty tegorocznego Wimbledonu - Janowicza (14. w rankingu ATP World Tour) i ćwierćfinalisty tej imprezy Łukasza Kubota (70. na świecie), kapitan powołał do czteroosobowej reprezentacji również deblistów Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego. To zawodnicy zdecydowali się na to, by z Australią grać na ziemnym korcie pod dachem.
- Zważywszy na wyniki Jurka i Łukasza w Londynie, bardzo chętnie zagralibyśmy teraz na trawie, ale musielibyśmy ją trzy lata hodować, no i jeszcze mieć ze 20 lat doświadczenia w jej utrzymaniu i pielęgnacji. To najbardziej wymagająca nawierzchnia pod tym względem. Zawodnicy zgodnie uznali, że powinniśmy zagrać na mączce i ja też uważam, że to najlepszy wybór w przypadku tego spotkania - powiedział Szymanik.
Przed przyjazdem do Warszawy obaj powołani singliści, podobnie jak Przysiężny, odpadli w pierwszej rundzie wielkoszlemowego US Open.
- Nie da się ukryć, że występ w Nowym Jorku nam wszystkim nie wyszedł, ale paradoksalnie może to mieć dobry skutek w perspektywie gry w Warszawie. Mieliśmy wszyscy trochę więcej czasu na zaleczenie wszelkich urazów, właściwą regenerację i przestawienie się do gry na ziemi. Cieszymy się, że gramy w Polsce i z tego, że jesteśmy zgraną drużyną. Mamy wspólne rytuały, które pozwalają nam budować energię. Ten duch drużyny zostaje w nas i wzmacnia nas mentalnie, pozwala czerpać siłę na kolejne turnieje - powiedział na konferencji Kubot.
Kapitan Patrick Rafter przywiózł do Warszawy Lleytona Hewitta (58. w rankingu ATP World Tour), Bernarda Tomica (51.), Marinko Matosevica (55.) oraz Chrisa Gucccione, który nie poniósł porażki w dziewięciu deblowych występach w reprezentacji.
- Trudno spekulować kto zagra przeciwko nam, decyzje w tej sprawie zostawmy Patrickowi. Na pewno Hewitt jest liderem drużyny, nie tylko ze względu na doświadczenie, ale i fakt, że najlepiej zagrał niedawny US Open, choć rankingowo jest u nich aktualnie numerem trzy. Koncentrujemy się na naszym przygotowaniu, a reszty dowiemy się podczas losowania w czwartek - twierdzi Szymanik.
- Można sądzić, że Hewitt zagra przeciwko nam w sobotę. On jest bardzo dobry i groźny w deblu. Graliśmy przeciwko niemu i Markowi Knowlesowi kiedyś w półfinale w Barcelonie, na ziemi, i nie był to łatwy mecz. Jestem przekonany, że stworzy tutaj parę z Guccione, który o ile wiem nie przegrał jeszcze w reprezentacji w deblu. Z nim jeszcze nie mieliśmy okazji grać, więc dowiemy się co sobą reprezentuje w sobotę - uważa Fyrstenberg.

ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej