Paraliż rządu w USA. Republikanie poniosą klęskę i stracą szansę na Biały Dom?
Na paraliżu rządu wizerunkowo tracą republikanie – tak pokazują sondaże. Eksperci komentują, że republikanie są obecnie nastawieni na konfrontację, przez co topnieją ich szanse na poszerzenie kręgu wyborców i wygraną w wyborach prezydenckich.
2013-10-01, 12:30
Posłuchaj
Rząd Stanów Zjednoczonych będzie musiał zamknąć część instytucji państwowych. Kongres nie doszedł bowiem do porozumienia w sprawie nowej ustawy budżetowej. O północy mijał deadline. To pierwsze tego rodzaju zamknięcie części instytucji państwowych od 17 lat. Może w praktyce oznaczać, że po raz pierwszy od 17 lat na przymusowy niepłatny urlop będzie musiało udać się około miliona pracowników administracji federalnej.
Głęboko podzielony Kongres nie jest w stanie spełniać swoich podstawowych funkcji – zauważa agencja Reutera. Stawia pytanie, czy parlament będzie w stanie poradzić sobie z innym deadline’m – w połowie października zadłużenie kraju przekroczy zapewne 16,7 bln USD, trzeba będzie wtedy podnieść wysokość dozwolonego zadłużenia.
Przerzucanie winy
W 2014 roku w Stanach Zjednoczonych będą wybory do Kongresu. W 2016 roku są wybory prezydenckie. Dlatego obie partie starają się przerzucić odpowiedzialność za paraliż rządu na przeciwnika. Prezydent USA Barack Obama oskarża republikanów, że za bardzo wtórują konserwatywnemu skrzydłu z Tea Party. Prezydent USA stwierdził jednocześnie że częściowe zamknięcie agencji rządowych może zaszkodzić odrodzeniu gospodarczemu.
Obecnie sondaże wskazują, że społeczeństwo będzie składać winę za zamykanie administracji rządowej i brak porozumienia na republikanów dokładnie tak, jak to było 17 lat temu, gdy również zamknięto część instytucji rządowych.
REKLAMA
Na przykład według sondażu Reutersa i Ipsos przeprowadzonego wcześniej, około jedna czwarta Amerykanów wini republikanów za częściowe zamknięcie rządu, 14 procent winą obarcza Obamę, a zaledwie 5 procent wini demokratów z Kongresu. 44 procent uważa, że nikt tu nie jest winny.
Podziały wśród republikanów
Republikanie są obecnie w sporze, co do tego, jaką obrać strategię. Podziały wewnętrzne na przykład na tle tego co robić w obecnej sytuacji, martwią liderów, którzy myślą już o wyborach w 2014 roku do Kongresu i o wyborach prezydenckich w 2016 roku.
Nie wszyscy republikanie się martwią. Choć większość republikanów z Senatu obawia się o los partii i wyborów, to z kolei republikanie z Izby Reprezentantów wcale takich obaw nie mają. – Duża część kongresmenów nie odniesie strat, nawet jeśli wizerunek partii ucierpi (w związku z tym, że Amerykanie będą ją winić partię za częściowy paraliż rządu) – powiedziała Sarah Bidner z Brookings Institution. Jej zdaniem, zagrożeniem dla tych republikanów jest co innego – bycie zbyt ugodowym, przegrana z konkurentem ze swojej partii, dlatego demonstrują m.in. swój sprzeciw wobec reformy służby zdrowia Baracka Obamy i innych jego posunięć.
Cook Political Report ocenia, że 205 na 233 republikanów w Kongresie może z dużą pewnością liczyć na reelekcję.
Kongresmeni najbardziej konserwatywni z ruchu Tea Party, których jest około 40, chcą pokazać swoją wierność zasadom, i bardziej im na tym zależy, niż na tym, żeby rząd dobrze funkcjonował. A takie postępowanie z kolei utrudnia partii dotarcie do szerszych kręgów wyborców, bardziej w centrum.
REKLAMA
Emerytowany kongresmen republikański Steve LaTourette powiedział, że tego rodzaju strategia może sprawić, że republikanie w najbliższej przyszłości będą kontrolować Izbę Reprezentantów, ale to stawia pod znakiem zapytania możliwość odzyskania większości w Senacie i zwycięskiej walki o Biały Dom w 2016 roku.
Reuters/agkm
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA