Atak na ambasadę Rosji: policja i miasto nie bez winy
Zła trasa marszu i słabe zabezpieczenie rosyjskiej ambasady. Te dwa mankamenty wskazuje doktor Paweł Soloch z Instytutu Sobieskiego.
2013-11-12, 14:43
Posłuchaj
Według eksperta, błędy popełniono już podczas przygotowania do zabezpieczenia Marszu Niepodległości w Warszawie.
O zamieszkach podczas Marszu Niepodległości - tu zobacz więcej>>>
Paweł Soloch w rozmowie z IAR podkreślił, że najprawdopodobniej źle oceniono sytuację i pozwolono na przemarsz w tym miejscu. - Są pewne budynki typu ambasada, które bronimy za wszelką cenę - podkreślił Soloch. Zaznaczył, że trasa powodowała, że tłum obchodził budynek ambasady na około, a mógł przejść przed pomnik Piłsudskiego krótszą trasą.
Paweł Soloch podkreśla, że wprawdzie w pierwszym rzędzie organizator odpowiada za zabezpieczenie zgromadzenia publicznego, ale to nie zwalnia służb z odpowiedzialności. Według eksperta ambasada była źle chroniona przez policję. Dowodem na to ma być spalona budka strażnika przed ambasadą rosyjską. - Jak rozumiem, tam nie było w tym momencie nikogo, kto mógłby się temu przeciwstawić - zaznaczył Soloch.
REKLAMA
11 listopada podczas "Marszu Niepodległości" zatrzymano 72 podejrzanych o uczestnictwo w burdach. Rannych zostało 12 policjantów, część z nich nadal przebywa w szpitalu.
Zobacz galerię - dzień na zdjęciach>>>
mc
REKLAMA