Raport: Unia daje czy zabiera?
Samorządowcy postrzegają członkostwo Polski w Unii Europejskiej lepiej niż ogół polskiego społeczeństwa. Dekada członkostwa to jednak nie tylko plusy. Przedstawiciele polskich samorządów dostrzegają w integracji także problemy - takie są wnioski z Raportu „Unia daje czy zabiera?”.
2013-11-25, 17:44
Posłuchaj
Raport na zlecenie Związku Miast Polskich przygotował Instytut Spraw Publicznych. Członkostwo w UE postawiło przed samorządami nowe wyzwania i obowiązki, m.in. konieczność znajdowania wkładu własnego przy realizacji projektów dofinansowanych przez Unię.
- W jakim stopniu samorządy skorzystały z przystąpienia Polski do UE?
Jan Olbrycht: Były takie przypadki w UE, gdzie strukturę państwa, w tym wzmocnienie samorządu regionu, trochę pod pieniądze europejskie. My zrobiliśmy coś innego, budowaliśmy samorządy jeszcze przed pojawieniem się pomysłu, co spowodowało, że w momencie wejścia do UE samorządy lokalne były ukształtowane. Mieliśmy za sobą przejęcie samorządów przez władze wybrane demokratycznie, bardzo duże zaangażowanie w odbudowę, przebudowę, rewitalizację itd. Szanse, które pojawiły się w UE nałożyły się na pozytywne procesy. Samorządy nie tyle zaczęły mieć korzyści wtedy, gdy weszliśmy do UE, ile wejście do UE wzmocniło bardzo pozytywne procesy, które się już toczyły, co spowodowało, że miasta i gminy bardzo się zmieniają.
- Dzięki również pieniądzom z UE.
Jan Olbrycht: Tak, ale był wcześniej mechanizm, ta podstawa została zbudowana.
- Samorządy wiejskie korzystają w dużym stopniu z funduszy europejskich, ale jest taki warunek – wkład własny. Ten warunek coraz częściej okazuje się nie do spełnienia wobec zadłużenia gmin, wobec tej granicy, która wynosi 60% dochodów gminy, potem już tego kredytu na wkład własny nie można wziąć, a własnych środków nie ma. Jakim to jest problemem?
Jan Olbrycht: Poważnym, ale nie można go demonizować. Samorządy i w ogóle podmioty samorządowe prowadzą swoją politykę inwestycyjną. Wyobraźmy sobie, że nie ma w ogóle pieniędzy europejskich, tylko są dochody własne. Wówczas prowadzi się odpowiednią politykę inwestycyjną, raz się ma pieniądze, raz nie, raz się zadłuża na kilka lat i potem nie ma inwestycji, potem się oddaje długi i inwestycje się pojawiają. Są większe możliwości pozyskania finansów, nie ma nic nadzwyczajnego w tej sytuacji. Jest kryzys, jest spadek dochodów, więc trzeba zmienić politykę inwestycyjną. Z takim samym pytaniem spotkałem się w Barcelonie.
REKLAMA
Samorządy hiszpańskie zapytały mnie, co ma być, gdy samorządy nie mają pieniędzy? Dlatego tworzone są mechanizmy, które mają zmotywować samorządy do tworzenia projektów wspólnych. Np. jeżeli samorządy zaczynają myśleć w kategoriach działań infrastrukturalnych, to budowanie dzisiaj przez jeden samorząd, który nie ma pieniędzy, nie ma żadnych szans.
Zbudowanie przez kilka czy kilkanaście gmin w taki sposób, że pierwsze wchodzą do inwestowania, te które już spłaciły długi, a te które dziś mają długi, będą wchodziły do inwestowania za 5-6 lat. To daje szanse zupełnie innej polityki inwestycyjnej i dlatego dzisiaj hasło: „Partnerstwo” oznacza nie tylko dobrą wolę, ale tez bardzo precyzyjne liczenie, biznesplan i planowanie inwestycji.
- Kto skorzystał bardziej – samorządy wiejskie czy miejskie funduszy unijnych?
Jan Olbrycht: Każdy inaczej, bo samorządy miejskie skorzystały na różnych projektach, dotyczących obszarów zurbanizowanych. W samorządach wiejskich mamy do czynienia z różnymi finansowaniami, a jednej strony są finanse z Polityki spójności czy z PROW, ale z drugiej strony mamy dopłaty bezpośrednie dla rolników. To mieszkańcy wsi skorzystali bardzo poważnie, w tym również samorządy, ze specjalnych projektów. Są to dwa źródła finansowania, które się uzupełniają.
Ta wiedza przyda się już wkrótce, bo w latach 2014-20 możemy liczyć na następne miliardy euro unijnych funduszy.
REKLAMA
Dariusz Kwiatkowski
REKLAMA