Protesty w Tajlandii bez udziału policji. Demonstranci szturmują siedzibę rządu
Tajlandzki rząd oświadczył we wtorek, że polecił policji, która od kilku dni ścierała się z antyrządowymi manifestantami w Bangkoku, by wycofała się w celu uniknięcia dalszej konfrontacji. Sprzed siedziby rządu usuwane są betonowe zapory i drut kolczasty.
2013-12-03, 08:40
Według  najnowszych doniesień agencyjnych, setki protestujących wymachujących  tajlandzkimi flagami wchodzi do siedziby rządu, a policja przygląda się.
Premier  Yingluck Shinawatry nie ma w budynku, gdyż jej kancelaria została  zamknięta w piątek wieczorem - pisze agencja Associated Press.
- Protestujący  powiedzieli, że chcą przejąć budynki rządowe, ale rząd nie chce widzieć  żadnych walk, ani konfrontacji, więc nakazaliśmy policji wycofać się -  oświadczył rzecznik rządu Teerat Ratanasevi. - Chcemy uniknąć przemocy i  konfrontacji - dodał.
Policja użyła we wtorek dźwigów do usuwania betonowych barier przed siedzibą najwyższych władz.
Niespodziewana  zmiana strategii rządu - jak zauważa AP - nadeszła po trzech dniach  wzmożonych starć między policja a protestującymi, którzy żądają odejścia  premier Yingluck.
Od weekendu wskutek zajść śmierć poniosły co najmniej trzy osoby, a ponad 220 zostało rannych.
Demonstracje  rozpoczęły się w zeszłym miesiącu, gdy rząd poparł projekt ustawy  amnestyjnej, która mogłaby umożliwić powrót do Tajlandii brata obecnej  premier, byłego szefa rządu Thaksina Shinawatry, skazanego w 2008 r. na  więzienie za korupcję.
Prace nad projektem ustawy o amnestii zostały wkrótce potem wstrzymane, przynajmniej na razie, ale demonstracje nie ustały.
Yingluck  Shinawatra jest dość powszechnie postrzegana jako reprezentantka  interesów swego przebywającego poza krajem brata, który za jej  pośrednictwem wywiera wpływ na politykę rządu.
PAP, bk