Witold Dzierżykraj-Morawski. Nigdy nie zdradził kolegów
9 listopada 1944 roku zmarł Witold Dzierżykraj-Morawski, nazywany "Wallenrodem", pułkownik Wojska Polskiego poświęcił swe życie za Polskę. Aresztowany przez Gestapo nie wydał żadnego ze swoich współpracowników z organizacji konspiracyjnej "Odra". Został zamordowany w obozie w Mauthausen.
2023-11-09, 05:40
– To była wyjątkowo piękna postać – wspominał Witolda Dzierżykraja-Morawskiego, Paweł Hęciak jego bliski współpracownik. – Wspaniała postawa,wzrost i uprzejme obejście łączyły się u niego harmonijnie z dużymi zaletami umysłu i serca.
Z armii niemieckiej do polskiej
Urodził się 25 marca 1895 roku w Oporowie w Wielkopolsce. Po maturze w 1913 roku został powołany do służby w armii niemieckiej. Po przeszkoleniu wojskowym rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Naukę przerwała mu I wojna światowa i służba w Armii Pruskiej. W 1918 roku uczestniczył w powstaniu wielkopolskim. W 1919 roku przeszedł już do Wojska Polskiego. Jak wspomina jego bliski współpracownik z Gross Born, Witold Dzierżykraj-Morawski władał 6 językami i interesował się literaturą. Posiadał też łatwość podejmowania decyzji i odwagę ponoszenia odpowiedzialności za nie.
Od 1923 roku przez 3 lata pełnił funkcję attaché wojskowego w Bukareszcie, a od 1928 roku w Berlinie. Do 1937 roku pełnił dowodził 25. Pułkiem Ułanów Wielkopolskich. Gdy Armia Czerwona wkroczyła do Polski Morawski dowodził transportem swoich żołnierzy do Francji. Podczas wykonywania tego rozkazu został ranny i 23 września 1939 roku wzięty do niewoli niemieckiej.
W obozie jenieckim
REKLAMA
Morawski trafił do Gross Born, niemieckiego obozu jenieckiego na Pomorzu niedaleko Szczecinka, w którym przebywali oficerowie wzięci do niewoli. Na terenie obozu funkcjonowała organizacja konspiracyjna "Odra" skupiająca głównie oficerów AK, na której czele stanął Witold Dzierżykraj-Morawski. Kierował onsztabem, do którego należeli m.in.: major Rogaczewski, major Chołubski, major Wandycz, porucznik Kubik i porucznik Kloc. Podlegało mu ponad 100 zaprzysiężonych oficerów. Żeby przekazywać rozkazy poza obóz pisało się je na bibułkach i chowano w tytoniu z papierosów. Później osoby, które mogły opuszczać teren Gross Born przekazywały je dalej.
W lipcu 1944 roku część rozkazów miała zostać przekazana polskiemu bosmanowi ze Szczecinka. Osoba, która miała dostarczyć paczkę spreparowanych papierosów, pod nieobecność bosmana oddała ją jego współpracownikowi. Człowiek ten wyciągnął z paczki papierosa i zauważył, zapisane rozkazami bibiłki. Długo nie czekając zaniósł je Gestapo.
Zdradzony
Najpierw aresztowano majora Wandycza i porucznika Kloca, 7 września 1944 roku w rękach Gestapo był już pułkownik Witold Dzierzykraj-Morawski.
– Cała nasza robota konspiracyjna zależała teraz od odporności tych ludzi, bo z Gestapo nie było żartów – wspominał Paweł Hęciak w audycji Józefa Garlińskiego z 1964 roku Radiu Wolna Europa. – Aresztowano także wielu jeńców poza obozem, a my natychmiast polikwidowaliśmy wszystkie ślady naszej działalności i czekaliśmy nowego uderzenia.
REKLAMA
Na szczęście nigdy do tego nie doszło. Pułkownik Morawski i pracownicy jego sztabu wykazali się ogromną odwagą i nikogo nie wydali.
– Początkowo umieszczono ich w baraku w Szczecinku pod mocną strażą, a później przewieziono do obozu koncentracyjnego w Mauthausen – opowiadał Paweł Hęciak. – Tam przechodzili dalsze badania. Ostatecznie umieszczono ich na zwykłym bloku i mogło się wydawać, że na razie ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Spokój był tylko pozorny. Decyzja Gestapo była jednoznaczna. 9 listopada 1944 roku na pułkowniku Dzierżykraju-Morawskim i czterech oficerach dokonano egzekucji.
Posłuchaj
REKLAMA
Witold Dzierżykraj-Morawski został pośmiertnie awansowany do rangi generała brygady. Odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych oraz Medalem Niepodległości.
mb
REKLAMA