Tragiczny wypadek samolotu pod Częstochową
11 osób zginęło w katastrofie samolotu Piper Navajo ze skoczkami, do którego doszło wczoraj wkrótce po starcie z lotniska w Rudnikach koło Częstochowy. Zdarzenie przeżyła jedna osoba, która z poważnymi obrażeniami została przetransportowana do szpitala.
2014-07-05, 21:45
Posłuchaj
Do wypadku doszło w miejscowości Topolów w powiecie częstochowskim w województwie śląskim. Maszyna typu Piper Navajo zabiera do 10 osób. W samolocie było 12 osób: pilot i 11 skoczków oraz pasażerów skoków tandemowych. Wypadek przeżył jedynie 40-letni mężczyzna, który w stanie ciężkim ale stabilnym przebywa częstochowskim szpitalu.
Przeciążenie przyczyną katastrofy?
Samolot około 16. wystartował z lotniska Aeroklubu Częstochowskiego w Rudnikach i wkrótce po starcie spadł na obszar niezamieszkały, około trzech kilometrów od miejsca startu. Po upadku zapalił się.
- Jest za mało przesłanek, by mówić o przesłankach tego wypadku. Ten samolot może przewieźć standardowo do 10 osób ale po przeróbkach czyli usunięciu zbędnych rzeczy i wyposażenia w kabinie pasażerskiej może trochę więcej. Nie wiemy jaki był podział płci, ani tego czy na pokładzie były kobiety. Spadochroniarze są raczej filigranowi, dlatego waga pasażerów nie powinna być tu problemem. Bardziej przychylałbym się ku hipotezie, że został przeniesiony środek ciężkości. Niewykluczone jest także zderzenie z ptakami, ale to są tylko dywagacje - powiedział PR24 Cezary Orzech, ekspert lotniczy.
- Na chwilę obecną na pewno trudno jest określić przyczynę tej tragedii. Samolot był zarejestrowany na 12 osób i tyle było na pokładzie. Nie mamy pewności czy nie została przekroczona masa startowa, ale tę kwestię wyjaśni Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. To nie był samolot o wykonaniu standardowym, tylko przerobiony do przewożenia skoczków - podkreślił Michał Setlak, redaktor Przeglądu Lotniczego.
REKLAMA
Niezawodna maszyna?
Samolot który uległ wypadkowi to przystosowany do skoków, dwusilnikowy Piper Navajo, sprowadzony w ostatnich tygodniach do szkoły spadochronowej Omega, działającej na lotnisku.
- Piper Navajo jest samolotem prostym w pilotowaniu. Nie wierzę w to, ażeby zarówno pilot , jak i samolot nie posiadali odpowiednich certyfikatów. W Polsce bardzo rygorystycznie podchodzi się do przepisów. Wyrzucanie spadochroniarzy również wymaga specjalistycznych kwalifikacji. Licencji pilota nie dostaje się raz na całe życie. Co jakiś czas trzeba przejść kursy specjalistyczne, by sprawdzić czy pilot nie stracił specjalnych nawyków - dodał Cezary Orzech.
– Samolot, który rozbił się pod Częstochową przeznaczony był do transportu skoczków spadochronowych. W związku z tym wymontowano wszystkie fotele, poza fotelem pilota, by zmniejszyć obciążenie maszyny i polepszyć komfort lotu. Tego typu przeróbki powodują, że w środku robi się więcej miejsca i można przewozić większą ilość obciążenia. Jednak z dokumentami, zawierającymi informacje dotyczące prawidłowości tych zmian, będzie dopiero zapoznawała się Komisja Badania Wypadków Lotniczych – podkreślił Michał Setlak.
Wewnątrz spalonego wraku znaleziono zwęglone zwłoki dziewięciu osób. Dwie martwe osoby oraz mężczyznę, który przeżył katastrofę, wydobyto z płonącego samolotu podczas akcji ratowniczej. Śledczy będą badać okoliczności wypadku pod kątem błędu pilota, lub niewłaściwego działania kontroli lotów z lotniska w Rudnikach. Mogło też dojść do przegrzania i spadku mocy silników.
REKLAMA
- W wyniku dokładniejszych oględzin dowiemy się częściowych przyczyn wypadku. Dziś dokonamy szczególnych oględzin wraku i postaramy się zidentyfikować położenie wszelkiego rodzaju elementów, które będą materiałem do analizy tego, co wydarzyło się i jakie były przyczyny tej katastrofy. Przesłuchamy również świadków tego zdarzenia – mówił w PR24 Ryszard Rutkowski, członek Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
PR24/Paulina Olak i Damian Bielecki
REKLAMA