Jan Ordyński o wycieku danych ws. afery podsłuchowej
W Internecie pojawiły się pełne akta ze śledztwa dotyczącego tzw. afery podsłuchowej. – Wyciekające dane osobowe i publikowanie całych stron akt procesowych to ordynarne bezprawie, które powinno być ukarane – skomentował w Polskim Radiu 24 Jan Ordyński.
2015-06-09, 12:13
Posłuchaj
W sieci znalazły dane osobowe świadków, funkcjonariuszy i poszkodowanych afery podsłuchowej. Za ujawnieniem akt stoi Zbigniew S. Ten warszawski przedsiębiorca oświadczył, że niczego nie opublikował, a jedynie udostępnił to, co „wisiało” na chińskich serwerach internetowych od dwóch tygodni.
– Dostęp do tego typu akt mają m.in. adwokaci, podejrzani i uczestnicy postepowania. Ktoś musiał to pierwszy udostępnić w czyimś interesie – powiedział gość Polskiego Radia 24.
Wśród materiałów ujawnionych przez Stonogę znajdują się m.in. zdjęcia tomów akt, na kartach których widnieją zeznania świadków, protokoły przeszukań, notatki służbowe, zdjęcia z restauracji, w których montowano podsłuchy czy zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa itp.
– Organy powołane do strzeżenia tajemnic państwowych i ochrony funkcjonariuszy państwowych zupełnie zawiodły – przyznał Jan Ordyński.
REKLAMA
Afera podsłuchowa wybuchła 14 czerwca 2014 po publikacji w tygodniku Wprost stenogramów z nielegalnie podsłuchanych rozmów polityków. Nagrań dokonywano w kilku warszawskich restauracjach, a wśród podsłuchiwanych byli m.in. urzędujący i byli ministrowie oraz przedsiębiorcy. Mimo zapewnienień władzy, sprawa dotąd nie została wyjaśniona.
Z Janem Ordyńskim rozmawiał Jakub Kukla.
Polskie Radio 24/dds
REKLAMA