Katastrofa samolotu pasażerskiego na Ukrainie

Wszyscy pasażerowie malezyjskiego samolotu pasażerskiego, który rozbił się w obwodzie donieckim, zginęli w katastrofie - twierdzi doradca szefa MSW Ukrainy. Na pokładzie było 280 pasażerów i 15 osób z załogi.

2014-07-17, 17:20

Katastrofa samolotu pasażerskiego na Ukrainie
Boeing 777 Malaysia Airlines. Foto: wikipedia.com

Posłuchaj

17.07.14 Piotr Pogorzelski „Ukraińskie władze mówią, że to system przeznaczony do zestrzeliwania wysoko latających obiektów”
+
Dodaj do playlisty

Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony poinformowała, że wspierani przez Rosję separatyści otrzymali technikę wojskową pozwalającą na zestrzelenie samolotów lecących na dużych wysokościach. Chodzi, między innymi, o system rakiet ziemia - powietrze Buk.

– Mamy potwierdzenie z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, że separatyści zestrzelili ten samolot wykorzystując przekazany przez Rosję system rakietowy Buk. Jest prawie 300 ofiar – 280 pasażerów i 15 członków załogi. Prawdopodobnie to samolot, który wyleciał o 12.14 z Amsterdamu, a trasa jest obsługiwana przez Amsterdamskie linie lotnicze – powiedział w PR24 Piotr Pogorzelski, korespondent Polskiego Radia w Kijowie.

– Jeżeli zakładamy, że ktoś ten samolot zestrzelił, to można było tego dokonać albo przy pomocy innego samolotu, albo przy użyciu profesjonalnego sprzętu. Ten system rakiet Buk jest na wyposażeniu pułku obrony przeciwlotniczej, nad którym kontrolę przejęli separatyści. Tamten zestaw podobno nie działa, ale coraz więcej sprzętu ciężkiego przenika przez granicę rosyjską – podkreślał Paweł Reszka, dziennikarz Tygodnika Powszechnego.

Lot nad terenem walk

Samolot leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Trasa jest obsługiwana przez Malaysian Airlines wspólnie z holenderskimi liniami KLM. Linie potwierdziły za pośrednictwem Twittera, że straciły kontakt z samolotem. "Ostatnia znana pozycja maszyny była w ukraińskiej przestrzeni powietrznej" - przekazały linie Malaysian Airlines. Trudno powiedzieć, dlaczego linie lotnicze przeprowadziły trasę lotu nad rejonami walk.

REKLAMA

– Ten samolot nigdy nie powinien lecieć nad strefą wojny. Wszystkie loty cywilne, nie tylko pasażerskie, ale też transportowe, powinny być dawno przeniesione do innych korytarzy powietrznych, omijających wschodnią i południową Ukrainę. Było skrajną nieodpowiedzialnością, że tego nie zrobiono – powiedział doktor Grzegorz Kostrzewa-Zorba z Wojskowej Akademii Technicznej

– To dziwne, ponieważ korytarze powietrzne powinny być tak prowadzone, by zapewnić jak największe bezpieczeństwo pasażerom. Przykładem jest otwarcie własnych korytarzy na Krym przez Rosjan, poza terytorium Ukrainy. Ten rejon od dawna jest uważany za dość niebezpieczny. Zdarzały się porwania, zestrzelenia samolotów w związku z konfliktami – kaukaskim, ukraińskim, czy zapalnymi sytuacjami w okolicach Turcji i Iranu – podkreślał Maciej Jastrzębski, korespondent Polskiego Radia w Moskwie.

Badanie przyczyn tragedii

Ukraiński premier, Arsenij Jaceniuk, nakazał wszczęcie śledztwa w sprawie katastrofy. Prezydent Poroszenko powiedział, że zostanie utworzona komisja, w której będą międzynarodowi fachowcy, między innymi z Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego ICAO. Zbadanie przyczyn tragedii przez stronę ukraińską będzie jednak utrudnione, ponieważ wrak samolotu znajduje się na terenach kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów.

– Bez względu na to, co wykaże śledztwo komisji międzynarodowej, o ile ona powstanie, to musimy pamiętać, że ta broń, nawet, jeśli była obsługiwana przez najemników, to trafiła tam z Rosji. Więc to Rosja ponosi co najmniej moralną odpowiedzialność za tę sytuację. Nie da się tym obciążyć ukraińskiego rządu. Armia ukraińska nie strzelała w powietrze, ponieważ nie istnieje lotnictwo separatystów – powiedział w PR24 Łukasz Jasina z Kultury Liberalnej.

REKLAMA

We wtorek bojówkarze zestrzelili samolot wojskowy An-26, który leciał na wysokości 6,5 tysiąca metrów. Ukraińskie władze nie wykluczały wtedy, że strzelano z terytorium Rosji ponieważ wątpiono wówczas, że separatyści mają taką broń.

Problem przewoźnika

To już druga tragedia, w której zginęli pasażerowie Malaysian Airlines. Czy to wpłynie na dalsze funkcjonowanie tych linii lotniczych?

– W tym przypadku, przewoźnik malezyjski nie miał dużo do powiedzenia. Wyrok na pasażerów i załogę wydano w momencie odpalenia pocisku. Żaden przewoźnik by sobie z tym nie poradził. Ponieważ tam lata wielu przewoźników, więc równie dobrze mogłoby to być British Airways lub Lufthansa. Było to kwestią przypadku, że ucierpiał ten, a nie inny samolot – podkreślał Grzegorz Sobczak ze Skrzydlatej Polski.

PR24/AM

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej