Szpica NATO pomoże Polsce

Na szczycie NATO w Newport podjęto decyzję o utworzeniu tak zwanej szpicy, czyli sił szybkiego reagowania. Czy te oddziały mogą realnie zwiększyć bezpieczeństwo Polski w obliczu sytuacji na Ukrainie?

2014-09-10, 15:20

Szpica NATO pomoże Polsce
. Foto: flickr/U.S. Army Europe Images

Posłuchaj

10.09.14 dr Marek Madej: „Jest to gest ze strony sojuszników o realnej wartości”
+
Dodaj do playlisty

Szpica ma się składać z 5 tysięcy żołnierzy, którzy mogą być gotowi do działania niemal natychmiast po wystąpieniu zagrożenia. Od otrzymania rozkazu do pełnej mobilizacji tych oddziałów ma minąć nie więcej niż pięć dni. Wbrew pozorom, to bardzo szybko jak na standardy międzynarodowe, ponieważ rozmieszczenie regularnych wojsk może trwać nawet kilka miesięcy.

– Gdy nie mamy zagrożenia wojną, żaden kraj nie utrzymuje wszystkich swoich wojsk w stanie wysokiej gotowości. To niezdrowe z perspektywy żołnierzy, niepotrzebne, a do tego bardzo kosztowne. Dlatego utrzymuje się w wysokiej gotowości tylko niewielką część armii – powiedział w PR24 dr Marek Madej z Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert do spraw bezpieczeństwa międzynarodowego.

Zadania dowództwa szpicy

David Cameron poinformował, że dowództwo szpicy ma być zlokalizowane w Szczecinie. Jeśli w rzeczywistości tak się stanie, zadaniem stacjonujących tam żołnierzy będzie przygotowanie planów użycia jednostek. Będą oni również odpowiadać za realizację tych działań.

– Wspólne, zintegrowane systemy dowódcze polegają na tym, że integruje się wyłącznie tych, którzy odpowiadają za planowanie i dowodzenie. Żołnierze pozostają w gestii narodowej, mogą być również używani do innych misji. To nie jest tak, że jeżeli jednostka jest do dyspozycji NATO, to kraj nie może jej użyć w innym celu – podkreślał Gość PR24.

REKLAMA

Działanie w przypadku zagrożenia

W przypadku, gdy naruszone zostałyby granice któregoś z państw Sojuszu, generał głównodowodzący siłami NATO może podjąć decyzję o rozlokowaniu sił szpicy na zagrożonych terenach. Nie wiadomo jeszcze, czy będzie mógł również wydać rozkaz dotyczący podjęcia działań bojowych.

– W momencie, gdyby generał podjął decyzję o rozpoczęciu działań bojowych, to zadecydowałby za wszystkich polityków państw członkowskich, że wojna się zaczęła. W przypadku Estonii, Litwy, Łotwy, Polski taki automatyzm wydaje nam się na miejscu. Natomiast te siły mają zajmować się wszystkimi peryferiami NATO, czyli nie tylko wschodem. Czy gdyby działo się coś na granicy turecko-syryjskiej i generał zadecydowałby o wysłaniu 5 tysięcy ludzi, przyznając im prawo otwarcia ognia, to byłoby w porządku? – podkreślał dr Marek Madej.

PR24/AM

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej