Na ratunek koniom

We Włoszech ruszyła kampania przeciwko zabijaniu koni na mięso. Jej elementem jest krótki film pokazujący drogę polskich koni do rzeźni na południu Włoch. Do włoskich rzeźni trafia co roku 50 tys. koni, w tym 60 proc. z importu, przede wszystkim z Polski.

2014-10-02, 18:45

Na ratunek koniom
. Foto: flickr/ lee

Posłuchaj

2.10.14 Cezary Wyszyński: „We włoskiej kampanii pokazany jest obój, czyli najgorszy moment, który wstrząsa każdym (…)”
+
Dodaj do playlisty

W mediach coraz częściej podejmowany jest temat okrucieństwa wobec zwierząt, które w większości dotyczy koni, psów i kotów. Bardzo często pojawiają się informacje o skandalicznych warunkach, w jakich przewożone są konie do rzeźni za granicą. Organizacje broniące praw zwierząt żywo protestują, pojawiają się liczne kampanie na rzecz zakończenia okrucieństwa wobec zwierząt.

– Jeśli chodzi o konie, to sprawa najbardziej zyskała rozgłos w roku 2000, gdy rozpoczęła się kampania Fundacji Viva, która mówiła, że konie z Polski trafiają do włoskich i francuskich ubojni. Główny nacisk kładziono na transport, którego warunki były gorsze niż obecnie. We włoskiej kampanii pokazany jest obój, czyli najgorszy moment, który wstrząsa każdym – mówił w PR24 Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva.

Polska w czołówce eksporterów

Polska znajduje się w czołówce eksporterów żywych koni do rzeźni na zachodzie Europy. Rynek jest bardzo dochodowy i z Polski rocznie na stoły we Włoszech i Francji wędruje 15-20 tys. koni.

– Polska, o ile nic nie uległo zmianie, jest największym dostarczycielem żywych koni na ubój w Europie. Wśród ludzi nie ma powszechnej świadomości, co dzieje się z końmi, które skończyły swoją pracę. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że korzystając z różnych rodzaju usług i nie wymagając od usługodawców dobrego traktowania koni, przyczyniają się do tego, że zwierzęta zamiast emerytury mają hak w rzeźni – wskazywał Gość PR24.

REKLAMA

Nieliczne ocalone

Liczba uratowanych w Polsce koni pozostaje nieznana, ale zdaniem Cezarego Wyszyńskiego są to zaledwie promile w stosunku do ilości zwierząt, które trafiają do rzeźni.

– Rocznie udaje się uratować może sto koni. Trzeba to traktować raczej w kategorii symbolu i prezentowania na przykładzie tych koni ich sytuacji. Zawsze staramy się mówić w chwili uratowania zwierzęcia, jaki los doprowadził go do tego. Na palcach można policzyć miejsca, które zapewniają koniom emeryturę – powiedział prezes Fundacji Viva.

PR24/GM

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej