Wojna o biegun
Rosja chce rozszerzyć swoje granice w Arktyce. Chodzi o dostęp do szelfu kontynentalnego, na którym odkryto bogate złoża surowców energetycznych. Odpowiedni wniosek został już złożony w Organizacji Narodów Zjednoczonych. O Arktykę toczy się bój geograficzno-prawny.
2015-08-16, 12:21
Posłuchaj
Arktyka nie ma jednak statusu prawnego. Wynika to z dyskusyjności jej geografii: czy jest to wymiar geograficzny, obszar wyznaczony klimatem, czy obszar wyznaczony botaniczne.
– Arktyka to zarówno obszar biegunowy, jak i okołobiegunowy. Jeśli uznamy Arktykę za morze, to jej status prawny będzie regulowany Konwencją Narodów Zjednoczonych o prawie morza Montego Bay. Można ją uznać jednak również za terytorium lądowe, ponieważ mieszkają tam ludzie. Wówczas prawo do zasobów energetycznych powinna mieć ludność tubylcza – tłumaczył prof. Jerzy Menkes, specjalista ds. prawa. międzynarodowego ze Szkoły Głównej Handlowej.
Moskwie zależy na zaliczeniu do jej strefy gospodarczej tej części szelfu, która obejmuje między innymi tak zwane grzbiety Łomonosowa i Mendelejewa, zlokalizowane na dnie Oceanu Arktycznego. Rosja w swoim wniosku powołuje się właśnie na Konwencję prawa morza.
– Arktyka graniczy z wieloma morzami terytorialnymi, m.in. Rosji, Norwegii i Kanady. Konwencja prawa morza Montego Bay przewiduje zwierzchnictwo terytorialne państwa nad szelfem kontynentalnym, czyli tym przedłużeniem kontynentu w głąb morza na 200 mil morskich. Na tej podstawie państwa zgłaszają swoje roszczenia terytorialne – wyjaśniał gość Polskiego Radia 24.
REKLAMA
Więcej problemach związanych z Arktyką w całości audycji.
Z prof. Jerzym Menkesem rozmawiał Jakub Kukla.
Polskie Radio 24/dds
REKLAMA
REKLAMA