Znieczulica społeczna. Problem czy choroba?
Obojętność na problemy ludzi mijanych na ulicy jest codziennością. Wielu ludzi, widząc człowieka w potrzebie, woli odwrócić wzrok, niż podjąć działanie. W jaki sposób można walczyć ze wszechobecną znieczulicą społeczną?
2014-09-09, 18:36
Posłuchaj
W Warszawie młody człowiek stracił przytomność w tramwaju. Nagranie z monitoringu pokazuje, że przez dłuższy czas nikt z pasażerów ani motorniczy nie pomógł mu i nie zadzwonił po pogotowie. Obojętność świadków w takich sytuacjach niestety nie tylko w Polsce jest normą, ponieważ wynika ze zmiany sposobu życia.
– To pokłosie rozwoju cywilizacji. W psychologii społecznej istnieje coś takiego jak odpowiedzialność rozproszona. Im więcej nas jest w danej społeczności, tym mniejszy jest imperatyw wewnętrzny na udzielanie się – powiedział w PR24 Robert Rutkowski, psychoterapeuta.
Przełamanie schematu
Brak reakcji w sytuacjach nietypowych jest związany również ze sposobem funkcjonowania ludzkiego mózgu. Człowiek jest przyzwyczajony do pewnych schematów zachowań, a każde wyłamanie się z dobrze znanego scenariusza wydarzeń dnia codziennego wymaga wysiłku.
– Nasz mózg, widząc sytuację odbiegającą od normy, wysyła komunikat – zostaw to, jedź swoim trybem. Każde odstępstwo od tego skryptu jest pewnym wysiłkiem, zmuszeniem się do czegoś, co nie jest wpisane w procedurę – podkreślał Gość PR24.
REKLAMA
Jak zwalczać znieczulicę?
Żadne przyczyny nie są jednak usprawiedliwieniem dla obojętnego zachowania w sytuacji, gdy zagrożone jest zdrowie lub życie drugiego człowieka. Znieczulicy społecznej nie można się poddawać.
– Należy pracować nad sobą, czyli być bardziej otwartym na współobywateli i nie zaśmiecać mózgu rzeczami, które są nam kompletnie zbędne – stwierdził Robert Rutkowski.
AM
REKLAMA