"To pokazuje, że Chiny wciąż są w grze"
Po "historycznym" spotkaniu w Singapurze Donald Trump oświadczył, że otwarty został nowy rozdział w relacjach między USA a Koreą Północną. I choć poza deklaracjami i wizerunkowym sukcesem obu przywódców efektów spotkania nie widać, to sytuacja w Azji Południowo-Wschodniej zdaje się nabierać rozpędu. O rosnącej roli Chin w regionie mówił w Polskim Radiu 24 Tomasz Sajewicz, korespondent Polskiego Radia w Pekinie.
2018-06-22, 14:59
Posłuchaj
Bezpośrednio po spotkaniu z amerykańskim prezydentem Kim Dzong Un odwiedził Pekin. Zdaniem Tomasza Sajewicza, jest to jasny sygnał. - To pokazuje, że Chiny wciąż są w grze i nie przestaną się liczyć, tak jak spekulowano, w związku z większym otwarciem Kima wobec Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych. Spotkanie Trump-Kim nie przyniosło zbyt wielu konkretów. Mike Pompeo jeszcze dzień przed szczytem w Singapurze mówił, że ten szczyt wyłącznie ma sens, jeśli zostanie przedstawiony harmonogram wyprowadzania instalacji jądrowych z Korei Północnej. Jak wiemy, to się nie wydarzyło i tak naprawdę dla USA to jest tylko wizerunkowy sukces - podkreślił korespondent Polskiego Radia w Pekinie.
Jeszcze przed szczytem w Singapurze Kim Dzong Un dwukrotnie spotykał się z przedstawicielami chińskich władz, co w regionie odbierane jest jako podkreślenie szczególnej relacji łączącej oba kraje. - To jest takie pokazanie sygnału, że jesteśmy wciąż najważniejszymi partnerami i kwestie dotyczące Półwyspu Koreańskiego wciąż będą omawiane w tym wymiarze. Chiny po latach braku kontaktu czy braków możliwości kontroli nad Pjongjangiem wracają do swojej stałej dynamiki kontaktów i poklepywania się po plecach. Mniejszy niesforny brat jest coraz bardziej sforny i kontrolowalny - ocenił Sajewicz.
Więcej w całej rozmowie.
Gospodarzem audycji był Jakub Kukla.
REKLAMA
Polskie Radio 24/rr
--------------------------
Data emisji: 22.06.18
Godzina emisji: 13.10
REKLAMA