Śledztwo w sprawie rakiety Antares
W Stanach Zjednoczonych rozpoczyna się śledztwo w sprawie eksplozji rakiety Antares. Pojazd uległ zniszczeniu tuż po starcie, a razem z nim prywatny statek Cygnus, który miał dotrzeć na Międzynarodową Stację Kosmiczną wraz z zaopatrzeniem. Trwają spekulacje odnośnie przyczyn wypadku.
2014-10-29, 18:24
Posłuchaj
NASA i Orbital Science utrzymują, że przed samym startem nie wykryto żadnych problemów. Start odbywał się z należącego do NASA Wallops Flight Facility znajdującego się na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Potencjalne przyczyny eksplozji przedstawił w Polskim Radiu 24 Rafał Motriuk.
– Bezpośrednią przyczyną eksplozji mógł być błąd ekipy dowodzącej misją, która nacisnęła guzik odpowiadający za samozniszczenie rakiety. Mogło być to podyktowane wadliwym działaniem jednego z silników – mówił korespondent naukowy Polskiego Radia.
MSK pozbawiona zaopatrzenia
W wyniku eksplozji zniszczeniu uległ statek Cygnus i ładunek zaopatrzenia dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Zawartość ładunku przybliżył Gość PR24.
– Cygnus był oczkiem w głowie całej misji i miał na swoim pokładzie spory ładunek. Było tam ponad 2 tys. kilogramów różnego typu zapasów dla astronautów przebywających na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Znajdowały się tam miedzy innymi bardzo drogie testy naukowe – wymieniał Rafał Motriuk.
REKLAMA
Nikt nie ucierpiał w wyniku wypadku, ale rozczarowania nie kryją zarówno przedstawiciele Orbital Science, jak i NASA. Przedstawiciele misji zapowiadają, że kolejna misja na MSK ruszy najszybciej, jak to tylko możliwe. Swoją pomoc w dostawach dla astronautów zaoferowali Rosjanie.
– Wydaje się naturalne, że Rosjanie zaoferowali taką pomoc, ale Rosyjska Agencja Kosmiczna ma bardzo słabe notowania, jeśli chodzi o misje kosmiczne w ogóle – ocenił Rafał Motriuk.
PR24/GM
REKLAMA