Eksperci: nastroje przedsiębiorców lekko w górę, ale trudności z ludźmi, cenami i surowcami nie pozwalają na optymizm

Brak pracowników, przerwane łańcuchy dostaw, niespodziewane rezygnacje z krótkoterminowych kontraktów, rosnące ceny i związane z tym zakupy na zapas – to obraz rynku, który wpływa na nie najlepsze nastroje przedsiębiorców. Wprawdzie w październiku lekko się one poprawiły, ale ciągle daleko nam do optymizmu, który wybuchł zaraz po najostrzejszej fazie pandemii, gdy gospodarka zaczęła normalnie funkcjonować - oceniali goście audycji "Rządy Pieniądza": Agnieszka Durlik z Krajowej Izby Gospodarczej i ekonomista Marek Zuber.  

2021-11-03, 10:00

Eksperci: nastroje przedsiębiorców lekko w górę, ale trudności z ludźmi, cenami i surowcami nie pozwalają na optymizm
zdjęcie ilustracyjne. Foto: shutterstock.com/Jacob Lund

Firma badawcza Markit podała, że w październiku wynik PMI dla polskiego przemysłu osiągnął 53,8 pkt. co oznacza poprawę nastrojów przedsiębiorców o 0,4 pkt. w stosunku do września.

- Pracodawcy mają mieszane uczucia. Podczas ostatniego posiedzenia Rady Przedsiębiorców przy Prezydencie RP wskazywali wyraźnie, że z jednej strony widzą wzrosty sprzedaży i nowe zamówienia. Ale po kilku miesiącach one znikają, szczególnie w eksporcie. Wygrali ci, którzy mają kontrakty długoterminowe. Mamy bardzo zagrożony łańcuch dostaw, który dotyka jednych, jak np. producentów samochodów osobowych w sposób spodziewany, ale też często zaskakujący. Np. w wypadku samochodów ciężarowych sytuacja ciągle się zmienia. Są też problemy z pracownikami, szczególnie w usługach, które długo były zamknięte i pracownicy odpłynęli w kierunku przemysłu. Do tego dochodzi presja płacowa, a przedsiębiorcy nie są w stanie całego kosztu wzrostu płac umieścić w cenach towarów, bo wtedy nie będą mieli klientów, głównie w usługach. Różnie wygląda też terminowość płatności, pojawiają się problem np. wśród dostawców dla branży gastronomicznej, która przede wszystkim w małych miejscowościach nie wróciła do poziomu sprzed pandemii. Brakuje  też pracowników z Ukrainy, którzy zaczęli przemieszczać się dalej do Europy Zachodniej, głównie do Niemiec - mówiła Agnieszka Durlik.

Problemem w inflacji jest kupowanie na zapas

Zdaniem Marka Zubera szczególnie niebezpieczne w obecnych zachowaniach przedsiębiorców, ale również klientów jest to, że zaczynają dokonywać zakupów na zapas, co grozi spiralą inflacyjną. Zaznaczył, że w firmach już jest to widoczne z obawy przed dalszymi wzrostami cen surowców i półfabrykatów. Gdy ten proces zacznie się na szerszą skalę w całym społeczeństwie, wtedy inflacji nie da się zahamować. Odniósł się też do problemu wycofywania się z zamówień.

- Gdy fabryki samochodów wycofywały się z zamówień np. półprzewodników, to w to miejsce weszli inni. Dziś nie sposób się w te miejsca wbić – stwierdził Marek Zuber.

REKLAMA

Z kolei Agnieszka Durlik powiedziała o tym, że firmy spoza Polski, gdy tylko wznawiają produkcję u siebie, wycofują się z zamówień w naszych przedsiębiorstwach. Stąd lepiej mają się ci, którzy zawarli kontrakty długoterminowe.

Potrzeba jest podwyżka stop procentowych

Goście "Rządów Pieniądza" mówili również o inflacji, które poziom osiągnął już 6,8 proc. a w reakcji na nią możliwe, że dziś Rada Polityki Pieniężnej (RPP) kolejny raz podejmuje decyzję o ew. podniesieniu stóp procentowych.

Według Agnieszki Durlik podwyżka stóp procentowych jest potrzebna, ale "lepiej, żeby nie była na skokowa, ale na poziomie 55 pkt bazowych".

- Nie chciałabym żebyśmy spotkali się znowu z dużym szokiem. Szoków już nam wystarczy – podkreśliła ekonomistka.

REKLAMA

Dodała, że "podwyższając stopy można stymulować pewne zachowania konsumentów, zatrzymać ich zadłużanie się, wycofanie chęci do zakupów na zapas, ale nie jest to jedyny element sterowania inflacją".

Marek Zuber natomiast dostrzegł możliwość zaskoczenia rynku ze strony RPP.

- Absolutnie podwyżka stój jest potrzebna, a ta poprzednia była spóźniona – powiedział Marek Zuber.

Jego zdaniem w przyszłym roku prawdopodobnie zobaczymy inflację dwucyfrową.  Już w zeszłym roku byłaby ona na poziomie 5 proc. gdyby nie pandemia. Problem w tym, że ludzie teraz się inflacji boją i zaczynają kupować na zapas. Podwyżki mają ich od tego dowieźć wskazując, że RPP czuwa i działa.

REKLAMA

 

Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.


Posłuchaj

Agnieszka Durlik z KIG oraz ekonomista Marek Zuber o obecnej sytuacji gospodarczej ("Rządy Pieniądza: Anna Grabowska PR24) 21:30
+
Dodaj do playlisty

 

PR24/Anna Grabowska/sw


 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej