Eksperci: złoty jest coraz słabszy, ale paniczna ucieczka od złotego to pomysł ryzykowny
Dolar jest coraz droższy. Podobnie frak szwajcarski. Nie oznacza to jednak, że złoty jest jakość szczególnie słaby i należy uciekać z pieniędzmi w obce waluty. Kluczowa jest dla nas relacja euro-dolar, a ta powinna wkrótce dojść do parytetu: jedno euro za jednego dolara. Istotne będzie to, czy kurek z rosyjskim gazem zostanie na zimę zakręcony. To oznaczałoby bowiem recesję w wielu państwach Europy, a także słabość ich walut, złotego również - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": Mariusz Adamiak z banku PKO BP i Marek Zuber z Akademii WSB.
2022-09-28, 10:00
Ekonomiści rozmawiali na wstępie o wzroście wartości dolara tam wobec złotego – 5 zł, jak i wobec euro do niespotykanego wcześniej poziomu. Były wprawdzie takie dwa incydenty w ostatnich miesiącach, ale tylko krótkotrwałe. Teraz analitycy spodziewają się utrzymania takiego kursu USD do PLN. Powstaje zatem pytanie przede wszystkim o przyczyny słabości naszej waluty i jak powinien w takiej sytuacji zareagować NBP.
- Patrząc na złotego trzeba przede wszystkim patrzeć na jego relację do euro, bo głównie z tym obszarem gospodarczym jesteśmy związani. Kurs do franka szwajcarskiego czy nawet dolara jest w pewnym sensie sztuczny. Wynika z kursu pomiędzy euro i dolarem. Warto też patrzeć na to jak w stosunku do euro czy dolara zachowują się kraje z podobnego obszaru gospodarczego, w naszym przypadku z tzw. państw wschodzących. I w tym kontekście polski złoty od kursu nie odbiera, np. od węgierskiego forinta - wyjaśniał Mariusz Adamiak.
Ekspert PKO BP zaznaczył, że gdyby w ostatnich tygodniach ktoś sprzedał dolary, to by stracił, gdyby przy nim pozostał, zarobiłby tylko kilka procent więcej. Jednak pozostał przy swojej opinii, że złoty nie jest bardzo słaby.
- Według mnie w perspektywie kilku miesięcy kurs euro-dolar będzie podążał w kierunku parytetu 1 do 1. Zawsze warto swoje oszczędności dywersyfikować. Nie ma istotnych podstaw do tego, żeby istotnie obawiać się o kondycję złotego choć żyjemy w trudnych czas, które mogą przynieść nam również nieprzyjemne niespodzianki - podkreślił Mariusz Adamiak. Na pytanie czy osoba, która chce zarobić powinna teraz kupować dolary odpowiedział: ja bym teraz nie kupował.
REKLAMA
Natomiast według Marka Zubera nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Odpowiedź zależy przede wszystkim od tego czy Rosja zakręci kurek z gazem definitywnie czy też nie. Gdyby tak się stało Niemcy popadłyby w recesję i to większą niż 1-2 proc. A to odbiłoby się na gospodarkach europejskich, w tym polskiej. Wtedy mogłoby postępować dalsze osłabianie się naszej waluty.
- Rynek walutowy to jeden z najbardziej ryzykownych rynków finansowych. My w Polsce przyzwyczailiśmy się przez kilkanaście lat do stabilnego kursu złotego, głównie wobec euro. Zmieniło się to dopiero gdy NBP postanowił zainterweniować na rynku osłabiając złotego, co do dziś uważam za błąd. Sytuacja skomplikowała się dopiero teraz, wybiliśmy się ze stabilności i to zaskakuje. Ale powinniśmy porównywać jednocześnie wartość złotego do euro i do dolara. I wtedy okazuje się, że złoty nie jest dramatycznie słaby - stwierdził Marek Zuber.
Analizując dalsze działania NBP ekspert ocenił, że na razie nie powinien on podejmować działań mających na celu wzmacnianie złotego przy pomocy rezerw walutowych. Dodał, że te rezerwy też się przecież kiedyś mogą skończyć.
Goście odnieśli się do pytania o przyczyny stopniowego spadku zainteresowania obligacjami Skarbu Państwa.
Mariusz Adamiak przekonywał, że obawy, iż państwo podejmie jakieś decyzje, które uniemożliwiałyby odzyskanie pieniędzy czy chociażby uzyskanie odsetek od obligacji jest nieuzasadnione. Zaznaczył natomiast, że wielu Polaków już obligacje kupiło. Do tego dochodzi akcja banków, które zaczynają walczyć o pieniądze gdyż tracą swoją nadpłynność z okresu pandemii i zaraz po niej.
REKLAMA
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA