Eksperci: rząd słusznie broni interesów polskiego rolnictwa, podobnie robią wszystkie kraje UE
Gdy Polska zaczyna dbać o własne interesy, traktowana jest jak ktoś kto łamie reguły. Nie możemy bez końca, bez wsparcia UE ponosić kosztów pomocy dla ogarniętej wojną Ukrainy. Dlatego zakaz wwozu ukraińskiego zboża powinien być utrzymany – mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": Agnieszka Durlik z KIG i dr Artur Bartoszewicz z SGH.
2023-09-13, 10:00
Goście audycji odnieśli się do uchwały rządu dotyczącej wprowadzenia embarga na przywóz do Polski ukraińskiego zboża na wypadek, gdyby zakazu tego nie przedłużyła KE tak jak ma to miejsce do 15 września i dotyczy 5 państw przygranicznych w stosunku do Ukrainy.
Jak podkreślają politycy rządu, a także we wczorajszym orędziu premier Mateusz Morawiecki, nie możemy pozwolić sobie na destabilizacją polskiej gospodarki rolnej i niszczyć naszego rolnictwa. Przeciwko dalszemu zakazowi importu na tym etapie są Niemcy oraz Francja.
Ukraińskie rolnictwo to w ogromnym procencie gospodarstwa wielkoobszarowe, związane z obcym kapitałem i zdominowane przez oligarchów. Jak podkreśla polski rząd, z naszej strony nie jest to więc uderzenie w ukraińskiego drobnego rolnika ale obrona własnych interesów narodowych przed wielkim międzynarodowym biznesem.
Polska ma prawo bronić swoich rolników
- Interes gospodarczy i obrona własnego rynku jest grą prowadzoną przez wszystkie państwa europejskie. Nie jest tak, pe nadzwyczajnie inaczej zaczynamy się zachowywać. Problem polega też na tym, że nawet kosztami tranzytu jesteśmy my obarczani. Wszyscy mają oczekiwania, że będziemy w nieskończoność realizować działania, które z jednej strony w interesie Ukrainy, ale jak się tak naprawdę popatrzy na strukturę produkcji zboża na ukrainne i własności tych biznesów, to możemy być bardzo zaskoczeni gdy zobaczymy tam firmy zachodnioeuropejskie, w tym także amerykańskie – mówił dr Artur Bartoszewicz.
REKLAMA
Podkreślał, że patriotyzm gospodarczy, a wręcz nacjonalizm jest lansowany w takich państwach jak Niemcy czy Francja, które obronę polskich interesów rynkowych uznają za "łamanie wszelkich zasad, reguł i jest ona niedozwolona".
- Postawa polskiego rządu jest bardzo racjonalna. Od początku wojny powtarzałem, że powinniśmy pilnować własnego rynku (…). Rozumiem, że jest wojna i każdy chce w narracji słownej pomagać, ale nie można przerzucać kosztów tylko na Polskę, bo uznaje się, że nasz kraj będzie to organizować, a benefity płynąć gdzie indziej. Od początku też mówię: liczmy te koszty, pokazujmy jaki jest koszt społeczny i gospodarczy dla Polski, związany z uchodźcami i całym procesem gospodarczym, który jest bardzo niebezpieczny – argumentował Artur Bartoszewicz.
Według niego "jednoznaczne stanowisko rządu powinno być utrzymane bez względu na koszty".
UE nie pomaga tak jak by mogła
Zdaniem Agnieszki Durlik pokazywanie faktycznego zaangażowania, także finansowego Polski w pomoc Ukrainie w różnych wymiarach jest rzeczywiście bardzo istotna.
REKLAMA
- Reagujemy w sposób chroniąc nasz rynek wewnętrzny i wszyscy tak działają. Inaczej zachowywaliśmy się przez wiele lat, ale patrząc na inne kraje, które mocno bronią swoich producentów musimy się nauczyć bronić naszych interesów. My robimy to znacznie rzadziej, np. nie dokonując zakupów w ramach zamówień publicznych. Rzeczywistość gospodarcza wielu krajów UE pokazuje, że preferencje wobec krajowych, lokalnych producentów jest możliwa - dowodziła Agnieszka Durlik.
Dodała, że sytuacja wojenna spowodowała zmiany na rynkach, na których funkcjonowała Ukraina. Wiąże się z ograniczeniami wywozu zboża przez morze, z tym, że Rosja przejmuje rynek afrykański, stosując ceny dumpingowe. Jednak, jak zaznaczyła, musimy pamiętać, że to kiedyś minie, a gdy nastanie pokój, dojdzie do zbliżania się Ukrainy do UE.
- Dlatego my będziemy musieli wypracować narzędzia ochrony naszego rolnictwa, na długi czas. Gdy Ukraina stanie się członkiem UE to ciężko będzie konkurować z tą jakością ziemi i z tym areałem – stwierdziła Agnieszka Durlik.
Zdaniem dr Artura Bartoszewicza wtedy ujawni się protekcjonizm państw tzw. starej Unii, chroniących własnych rolników i Ukraina będzie stać u jej progu przez 20-30 lat, tak jak Turcja.
REKLAMA
Tanie mieszkanie dla młodych
Drugi z omawianych w audycji tematów dotyczył zapowiedziany w konwencjach kilku komitetów wyborczych programów tanich mieszkań dla młodych. PiS pozostaje przy wprowadzonym już kredycie na 2 proc. KO proponuje, aby był to kredyt na 0 proc. Lewica mówi o wybudowaniu przez samorządy (za pieniądze publiczne) 300 tys. tanich mieszkań. Trzecia Droga deklaruje budowę miliona mieszkań przy uruchomieniu zasobu KZN.
W opinii Agnieszki Durlik budowa 300 tys. mieszkań na wynajem byłaby dobra, ale program jest bardzo kosztowny i nie wiadomo jak go sfinansować. Negatywnie wypowiedziała się o zerowym kredycie bankowym. Natomiast pomysł o większy zaangażowaniu Krajowego Zasobu Nieruchomości w budowę mieszkań uznała za zasadne.
Dr Artur Bartoszewicz jednoznacznie ocenił pomysły na milion mieszkań czy budowę nowych setek tysięcy lokali przez samorządy jak pomysły nierealne. Zwrócił natomiast uwagę na potrzebę rewitalizacji pustostanów i bloków z wielkiej płyty. Tym samym pozytywnie odniósł się do programu "Przyjazne osiedle", a przede wszystkim konkretnie oferty wskazywane już teraz kilku miastom przez ministra rozwoju i technologii.
REKLAMA
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA