Eksperci: wrzesień i styczeń pokażą wzrost inflacji, jej szczyt wciąż przed nami

Inflacja jeszcze nie osiągnęła szczytu. Nie pomaga to, że żywność praktycznie nie tanieje, choć tak zawsze w miesiącach letnich, bardzo trudny będzie wrzesień i  styczeń, gdy wzrosną ceny energii, a przedsiębiorcy będą wliczać te podwyżki w ceny towarów i usług - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza":  Andrzej Sadowski prezydent Centrum im. Adama Smitha i Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.

2022-08-16, 10:00

Eksperci: wrzesień i styczeń pokażą wzrost inflacji, jej szczyt wciąż przed nami
Najwyższy poziom inflacji spodziewany jest jesienią lub na przełomie roku 2022 i 2023.Foto: Shutterstock/Stokkete

Ekonomiści rozmawiali o najnowszych danych GUS dotyczących inflacji za lipiec 2022 r., która wyniosła 15,6 proc., a zatem więcej niż wynikało ze wstępnego szacunku (flash). Jednak biorąc pod uwagę kolejne miesiące widać, że tempo wzrostu cen nie hamuje.

- Jeszcze niestety nie minęliśmy górki cenowej. Odczyt inflacji nie będzie hamował, bo firmy już przygotowują się do zmian cen energii na początek 2023 roku i zaczynają tę zmianę antycypować w swoich bieżących kalkulacjach. Dlatego już we wrześniu będziemy mieć  wstęp do wyższych, bieżących cen właśnie chociażby z powodu tego, co pokazują zatwierdzone taryfy cen energii w Polsce – analizował Andrzej Sadowski.

Również Piotr Soroczyński wyraził pesymizm, co do dalszego poziomu inflacji w Polsce. W jego opinii bardzo trudnym miesiącem będzie wrzesień.

- Wtedy przedsiębiorcy będą wkraczać okres powakacyjny. Wiele nowych impulsów cenowych pojawi się również w styczniu 2023 roku w tym impuls taryfikacyjny dla klientów indywidualnych. W pewnym momencie będzie też silny impuls spowodowany tym, że będziemy odwracać efekt tarczy antyinflacyjnej, która obniżyła inflację o ok. 3-4 proc. i to będzie powracać.  Dlatego raczej nie jesteśmy jeszcze po szczycie inflacji – ocenił Piotr Soroczyński.

REKLAMA

Zaznaczył też, że zwykle w lipcu i sierpniu mieliśmy deflację ze względu na spadające ceny żywności. W tym roku jednak żywność nie tanieje, a więc i impuls inflacyjny przyśpiesza także o ten element.

Odnosząc się do spadających cen paliw na rynkach światowych Andrzej Sadowski stwierdził, że nie są to spadki na tyle znaczące, żeby były widoczne na stacjach benzynowych.

- Ceny nie spadają do poziomu jaki Polacy pamiętają. Chwilowa obniżka cen paliw, nie musi też być nadal utrzymywana, bo paliwa stają się dziś towarem spekulacyjnym, wykorzystywanym do różnych celów, zależnym od konfliktów, także militarnych na świecie. Może więc znów dojść do cen tego surowca – mówił Andrzej Sadowski.

W jego opinii to nie ropa, ale ceny gazu i energii elektrycznej będą wyznaczały poziom inflacji. Podkreślił, że w wypadku energii istotne będą decyzje Urzędu Regulacji Energetyki, ale to będą decyzje polityczne.

REKLAMA

Piotr Soroczyński zauważył, że inne wielkości cen zobaczą przedsiębiorcy i na pewno będą one dużo wyższe, nawet po kilkadziesiąt procent. Do tego dojdą cen gaz czy węgla, a wszystko to zostanie potem wkalkulowane w ceny wyrobów i odbije się na cenach konsumpcyjnych.

 

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji, którą prowadził Błażej Prośniewski.


Posłuchaj

Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha i Piotr Soroczyński z KIG komentują inflację oraz ceny paliw ("Rządy Pieniądza" Błażej Prośniewski PR24) 22:31
+
Dodaj do playlisty

 

REKLAMA


PR24/Anna Grabowska, Błażej Prośniewski/sw


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej