Ekspertki: cieszy wzrost PKB, ale należy bardzo ostrożnie wydawać budżetowe pieniądze
Należy pozytywnie ocenić wzrost naszego PKB w końcu 2023 roku, bo analitycy spodziewali się nawet wartości ujemnych. A tak +1 procent wygląda nieźle, choć konsumpcja nie odbudowuje się w oczekiwanym tempie. Może się okazać, że prognozowany wzrost na 2024 r, na poziomie od 2,4 do 2,5 procent, jest wyrazem nadmiernego optymizmu - mówiły ekonomistki goszczące w audycji "Rządy Pieniądza": dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Wydziału Ekonomii UE oraz Agnieszka Durlik z Krajowej Izby Gospodarczej.
2024-02-15, 10:00
Ekspertki analizowały najnowszy wstępny szacunek GUS dotyczący wzrostu PKB w czwartym kwartale ubiegłego roku. Wyniósł on 1 proc. rok do roku wobec wzrostu pomiędzy czwartym kwartałem 2023 r. a czwartym kwartałem 2022 r. na poziomie 2,5 proc. wzrost z ostatnich trzech miesięcy 2023 r. okazał się pozytywnym zaskoczeniem dla analityków.
Wobec trzeciego kwartału wprawdzie wzrost był taki sam ale jednak spodziewano się w czwartym kwartale spadku na poziomie minus 1. Jako zasadnicza przyczyna wspomnianego pozytywnego zaskoczenia wskazywany jest delikatny wzrost konsumpcji oraz wzrost inwestycji.
Jak podkreślała Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek należy postawić znak zapytania przy ocenie czy czwarty kwartał 2023 roku był dobry także dlatego, że był to grudzień i świąteczne wydatki. Tymczasem wyraźnie widać, że Polacy byli bardzo wstrzemięźliwi w tej kwestii.
- Pozytywnie działa na pewno wzrost inwestycji, choć nie mamy jeszcze jego struktury. Gdy inwestycje są rozpoczynane przez przedsiębiorstwa to niezależnie do tego kto za to płacił czy osoby prywatne, czy było wsparcie pieniędzy publicznych czy Unia europejska, to inwestycje zawsze dobrze rokują na przyszłość. Mam też nadzieję, że firmy już odblokowały swoją skłonność do inwestowania, choć wiele zależy rodzaju tych inwestycji. Jeżeli były one głównie w środki transportu, to nie najlepiej. Pozostaje nadzieja, że spora ich część to były inwestycje w maszyny, urządzenia związane z nowymi technologiami. Bez tego nasze firmy będą tracić swoją konkurencyjność – mówiła Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
REKLAMA
- Musimy pamiętać, że nie jesteśmy samotną wyspą i wiele zależy od naszych powiązań z gospodarką europejską. Oczywiście wielu przedsiębiorców stara się dywersyfikować swoje rynku zbytu i wchodzić na inne destynacje niż europejskie. Mowa tu o krajach arabskich, Afryce czy Ameryce Południowej, ale sytuacja rynkowa nadal jest niestabilna, cały czas mamy obok Polski konflikt zbrojny. Z drugiej strony korzystają na nim niektóre branże jak zbrojeniowa, której sprzedaż też przyczynia się do wzrostu PKB – analizowała Agnieszka Durlik.
Konflikt wewnętrzny nie służy gospodarce
Druga z omawianych analiz to najnowsze prognozy ajencji Fitch, która zaznaczyła, że konflikt polityczny na linii rząd - prezydent, będzie negatywnie wpływał na polską gospodarkę, "może zaszkodzić konsolidacji fiskalnej, opóźnić otrzymanie funduszy unijnych i negatywnie wpłynąć na nastroje rynkowe".
Fitch przewiduje, że inflacja w Polsce w 2024 roku obniży się do 5 proc. a w 2025 r. do 4 proc. Jednak i tak będzie wyższa od średniej dla państw Zachodu. Deficyt fiskalny w Polsce w tym roku osiągnie 4,5 proc. PKB, a w roku przyszłym 4 proc. PKB,. Nadal będzie rosło zadłużenie instytucji rządowych i samorządowych do ok. 55 proc. PKB już w 2025 r.
Agencja Fitch uważa, że nie będzie łatwo uzyskać Polsce funduszy unijnych, pomimo zmiany rządu. Spodziewa się przeglądu realizacji naszych zobowiązań czyli tzw. kamieni milowych.
REKLAMA
Generalnie jednak według prognozy agencji Fitch po stagnacji z 2023 r. nasza gospodarka będzie stopniowo rosnąć. W roku bieżącym będzie to wzrost na poziomie 2,5 proc, w 2025 r. 3,2 proc. Ten wzrost ma bazować głównie na konsumpcji, chyba że polskie społeczeństwo zechce odbudowywać swoje oszczędności. Będą też napływać bezpośrednie inwestycje zagraniczne, co jednak - według agencji - nie oznacza inwestycyjnego boomu, a raczej stabilne wzrosty w tym zakresie.
Ten rok trudno oszacować pod względem inflacji i czy wyniesie ona 5 procent, nie wiemy jaka jest ostateczna decyzja co do powrotu do 5 proc. VAT na żywność, a wszystko wskazuje, że od lipca wrócimy do tej stawki, co automatycznie podniesie inflacji o niemal 2 pkt. proc. Nie wiemy też co będzie od lipca z cenami energii - mówiła Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
Agnieszka Durlik odnosząc się do deficytu sektora publicznego zaznaczyła, że wynika to "z sytuacji budżetu i struktury wydatków, ale też z tego, że mamy nadal duże potrzeby inwestycyjne, których nie są w stanie samodzielnie sfinansować samorządy więc będą musiały się zadłużać".
- Dużo zależy od tego jak będą wygląda transfery środków unijnych i kiedy się one pojawią. Cały czas też jest problem dostosowania naszej energetyki do wymogów polityki klimatycznej UE. A np. kwestia cen prądu, obciąża również samorządy i instytucje użyteczności publicznej, którymi zarządzają: szpitale, szkoły, placówki sportowe, opiekuńcze itd. Ich też podwyżki będą dotyczyć – wyjaśniła Agnieszka Durlik.
REKLAMA
Zauważyła przy tym, że po stronie rządu widzimy już "rewizję wydatków infrastrukturalnych a nie widzimy jej po stronie wydatków społecznych, które są uznane za trwałe, a są dość wysokie".
Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek odniosła się do oceny Fitch na temat napięć politycznych w naszym kraju i ich wpływu na decyzje, także te o charakterze gospodarczym i społecznym.
- To poważny problem. O ile drobne kwestie będziemy w stanie powolirozwiązywać, o tyle absolutnym kluczem do pieniędzy europejskich jest praworządność. To też klucz do tego abyśmy odnosili sukcesy gospodarcze. Gdy już wszystko zostanie wyjaśnione to zaufanie do sądownictwa, państwa, między pomiotami gospodarczymi będzie znacznie większe – oceniła Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
REKLAMA
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA