Wybory szefów regionów w PO. "Wątpliwa jest ich demokratyczność"
Platforma Obywatelska organizuje krajowe wybory szefów regionów i powiatów. Po raz pierwszy w historii partii głosowanie ma charakter bezpośredni. W Polskim Radiu 24 rozmowa z prof. Kazimierzem Kikiem, politologiem z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach o kandydatach w poszczególnych regionach i sytuacji wewnątrz partii.
2017-12-02, 17:19
Posłuchaj
W większości regionów o przywództwo w regionie ubiega się tylko jeden kandydat, najczęściej obecny szef regionu lub jego komisarz. Wyjątkiem - oprócz Łódzkiego, są województwa: śląskie, lubelskie i opolskie, gdzie zgłosiły się dwie osoby, a także świętokrzyskie, gdzie chętnych jest troje.
– Zastanawiające jest to, że w wielu regionach jest tylko jeden kandydat. Tu rodzi się pytanie, czy ewentualni kontrkandydaci byli tak słabo przygotowani merytorycznie, że nie zdecydowali się na start, czy odgórne wskazanie osoby mającej startować wykluczyła innych pretendentów. Ta druga możliwość kładłaby kłam słowom wiceszefa partii Tomasza Siemoniaka, który stwierdził, że tegoroczne wybory są świętem demokracji – powiedział prof. Kazimierz Kik.
Najciekawiej wygląda sytuacja w Łódzkiem, gdzie o zwycięstwo powalczą: popularna prezydent Łodzi Hanna Zdanowska oraz były szef regionu oraz dwukrotny minister Cezary Grabarczyk. Oboje mają jednak kłopoty natury prawnej.
– Ciągnie się za Platformą osiem lat rządów i wszelakich przewin, jakie działacze PO w tym czasie dokonali. W ważnym regionie łódzkim startuje dwoje kandydatów, którzy wzorcem demokracji raczej być nie mogą – dodał politolog.
PAP/Polskie Radio 24/db
____________________