"Na dole jest naprawdę źle". Karolina Baca-Pogorzelska o akcji ratowniczej w kopalni Pniówek
- W każdej sytuacji zagrożenia życia ratownicy jak najszybciej starają się dotrzeć do poszkodowanych. Najwidoczniej sytuacja pozwala na wejście do wyrobisk, nie było informacji o spodziewanych kolejnych wybuchach - mówiła w Polskim Radiu 24 Karolina Baca-Pogorzelska, specjalistka branży górniczej. W nocy z wtorku na środę, kwadrans po północy, w zakładzie górniczym w Pawłowicach doszło do wybuchu i zapalenia metanu.
2022-04-20, 18:52
Bilans ofiar tragedii w kopalni Pniówek w Pawłowicach wzrósł do pięciu. Wśród nich jest także ratownik, który ruszył na pomoc swoim kolegom. Poszukiwanych pozostaje siedem osób. Ponad 20 osób z ciężkimi poparzeniami jest w szpitalu.
Gość Polskiego Radia 24 podkreśliła, że sytuacja jest bardzo trudna. - To niewątpliwie jedna z największych katastrof górniczych w ostatnich latach. Do wybuchu metanu doszło 15 minut po północy, poszkodowane zostały trzy osoby. Na pomoc ruszyło 10 ratowników i wtedy doszło do wybuchu wtórnego. W wybuchach poszkodowanych zostało kilkadziesiąt osób, wiele jest rannych, wiemy już o pięciu ofiarach śmiertelnych, z siedmioma górnikami cały czas nie ma kontaktu - powiedziała Karolina Baca-Pogorzelska.
Ratownicy zeszli pod ziemię po pierwszym wybuchu, niedługo potem doszło do drugiego. Czy nie przystąpili do akcji zbyt wcześnie? - To samo zadanie zadałam moim kolegom ratownikom z Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Usłyszałam odpowiedź, że teraz to możemy sobie gdybać. W każdej sytuacji zagrożenia życia ratownicy jak najszybciej starają się dotrzeć do poszkodowanych. Najwidoczniej sytuacja pozwala na wejście do wyrobisk, nie było informacji o spodziewanych kolejnych wybuchach. Rano na chwilę akcję ratowniczą zatrzymano ze względu na to, że było zbyt duże stężenie metanu. Następnie została wznowiona. Na pewno nie jest to prosta akcja. Prezes Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego Piotr Buchwald przyznał mi, że jest bardzo ciężko. Jeżeli on wypowiada takie słowa, to na dole jest naprawdę źle - tłumaczyła Baca-Pogorzelska.
REKLAMA
Akcja ratunkowa
Obecnie budowane są zapory i tamy, które mają przywrócić odpowiednią wentylację. - Były prowadzone przygotowania, by ratownicy mogli dotrzeć do wyrobiska z dwóch stron. Ze względu na bezpieczeństwo w każdej chwili mogą być jednak wycofani. Pracuje 13 zastępów ratowniczych, ludzie się wymieniają. Drugi wybuch zniszczył bazę ratowniczą, trzeba było ją odbudować. Atmosfera na dole nie pozwala na normalne oddychanie. Ratownicy pracują ze specjalistycznym, ciężkim sprzętem, który waży ponad 14 kilogramów, poruszają się w wysokich temperaturach. Są świetnie przygotowani, ale aparaty tlenowe pozwalają im pracować tylko przez określony czas. Stąd tak duża liczba zastępów na miejscu i konieczność wymiany załóg. To wszystko jeszcze potrwa - stwierdziła ekspert.
Posłuchaj
Do wypadku doszło na poziomie 1000 metrów. Wszyscy poszkodowani - zarówno górnicy, jak i ratownicy - mają poparzenia wywołane zapaleniem się metanu.
Więcej w nagraniu.
***
REKLAMA
Audycja: Temat dnia/Gość PR24
Prowadziła: Ewa Wasążnik
Gość: Karolina Baca-Pogorzelska
Data emisji: 20.04.2022
REKLAMA
Godz. emisji: 17.49
PR24
REKLAMA