Szczyt normandzkiej czwórki. "Nie przekroczono czerwonych linii"

 - Szczyt normandzkiej czwórki to skromny, ale jednak sukces prezydenta Emmanuela Macrona. W pewnym stopniu również prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego. Paradoksalnie, w najmniejszym stopniu można mówić o sukcesie Władimira Putina - powiedział Witold Rodkiewicz z Ośrodka Studiów Wschodnich. Gościem Polskiego Radia 24 był również Daniel Szeligowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

2019-12-10, 21:19

Szczyt normandzkiej czwórki. "Nie przekroczono czerwonych linii"

Posłuchaj

10.12.19 Kontrapunkt: efekty szczytu "normandzkiej czwórki"
+
Dodaj do playlisty

Zawieszenie broni do końca br., wymiana wszystkich zidentyfikowanych więźniów w grudniu, organizacja kolejnego szczytu w formacie normandzkim za 4 miesiące - to główne konkluzje szczytu na temat Ukrainy, który odbył się w poniedziałek w Paryżu. Przywódcy Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji potwierdzili też konieczność wprowadzenia w życie porozumień mińskich z 2015 roku. Podczas wspólnej konferencji prasowej po zakończeniu rozmów prezydent Francji Emmanuel Macron stwierdził, że „po raz pierwszy od trzech lat idziemy do przodu”. "Fakt, iż jesteśmy dzisiaj tutaj obok siebie w Paryżu jest ważnym rezultatem" - powiedział dodając, iż ważne jest także to, że udało się doprowadzić do wznowienia rozmów po latach braku postępów w tej dziedzinie.

Zdaniem Witolda Rodkiewicz "z punktu widzenia Ukrainy żadne czerwone linie nie zostały przekroczone". - Putin miał do czynienia z nowicjuszem na salonach światowej polityki (przyp.red. prezydentem Ukrainy). Nie wykorzystał tego. Na konferencji prasowej to prezydent Rosji był w defensywie, musiał  się tłumaczyć. Natomiast Zełeński efektywnie reprezentował stronę ukraińską, podniósł kwestie zasadnicze. Spodziewano się, że Rosjanie wykorzystają okazję, żeby skłonić Ukraińców do podpisania niekorzystnego porozumienia gazowego. Tymczasem do tego nie doszło - powiedział gość Polskiego Radia 24.

Natomiast Daniel Szeligowski podkreślił, że prezydent Ukrainy wrócił ze szczytu w Paryżu z tarczą. - Trzeba wziąć jednak pod uwagę, że szczyt formatu normandzkiego był przedłużeniem rozmów, które miały miejsce wcześniej. Zełeński już wcześniej poczynił pewne ustępstwa w kierunku Rosji, które na Ukrainie się nie spodobały. Należy pozytywnie ocenić, że w Paryżu nie przekroczył czerwonych linii. Sedno sprawy jest jednak w tym, że nie udało się niczego mocniejszego wynegocjować dla ukraińskiej strony - tłumaczył ekspert.   

Sam Wołodymyr Zełenski ocenił, że szczyt normandzkiej czwórki zakończył się remisem.

REKLAMA

Więcej w nagraniu.

Audycję "Kontrapunkt" prowadził Bogumił Husejnow.

Data emisji: 10.12

Godzina emisji: 20.35

REKLAMA

PR24


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej