"Propaganda Chin i wywieranie nacisku na Zachód". Paweł Behrendt o szczycie BRICS
W Johannesburgu zakończył się szczyt państw BRICS - Brazylii, Rosji, Indii Chin i RPA. O znaczeniu tego międzynarodowego formatu mówił w Polskim Radiu 24 Paweł Behrendt (Instytut Boyma). Relacje libijsko-izraelskie komentował w drugiej części audycji Michał Wojnarowicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
2023-08-29, 21:35
BRICS zaprasza nowych członków. Grupa państw, w której skład wchodzą: Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Republika Południowej Afryki, oficjalnie zapowiedziała dołączenie kolejnych krajów.
Podczas szczytu grupy w Johannesburgu poinformowano, że chodzi o Argentynę, Etiopię, Iran, Arabię Saudyjską, Egipt i Zjednoczone Emiraty Arabskie, które mają przyłączyć się do BRICS od początku przyszłego roku. Prezydent Chin Xi Jinping określił planowane rozszerzenie mianem historycznego wydarzenia, a premier Indii Narendra Mon wyraził opinię, że "wzmocni ono wiarę zgromadzonych w grupie krajów w nowy światowy porządek".
Indie niezadowolone z formatu BRICS
Paweł Behrendt zwrócił uwagę, że głównym krytykiem obecnej polityki grupy BRICS są Indie. - Władze kraju otwarcie stwierdziły, że formaty współpracy, które organizują Chiny, jak BRICS, ale też Szanghajska Organizacja Współpracy, nie przystają do tego, czego chcą Indie, nie spełniają ich oczekiwań, są dla Indii coraz mniej satysfakcjonujące. Na razie jednak nie ma żadnych sygnałów, żeby Indie zamierzały te formaty opuścić - dodał.
- Ze strony Chin mamy do czynienia przede wszystkim z działalnością propagandową. W propagandzie na użytek wewnętrzny jest pokazane, jak przewodniczący Chin Xi Jinping spotyka się, niczym dawni cesarze, z przywódcami, którzy przybywają pokłonić się przywódcy Państwa Środka. To buduje wizerunek Chin powracających na przynależną im, we własnym mniemaniu, pozycję najważniejszego państwa świata i służy legitymizacji komunistycznej władzy kraju (…). Dla państw członkowskich najważniejsze jest wywieranie nacisku na Zachód, żeby przymusić go do zmian w strukturze systemu międzynarodowego, to komunikat: "potraktujcie nas wreszcie jako równorzędnych partnerów" - wyjaśniał ekspert.
REKLAMA
Trudne relacje Libia - Izrael
Minister spraw zagranicznych Libii została zwolniona z pracy po tym, jak wyszło na jaw, że spotkała się z szefem dyplomacji Izraela. Ministrowie z Libii i Izraela mieli rozmawiać w ubiegłym tygodniu w Rzymie, w kuluarach międzynarodowej konferencji. Spotkaniem pochwalił się w mediach izraelski minister Eli Cohen. Wywołało to jednak burzę w Libii.
Szefowa dyplomacji tego kraju Najla Mangoush została zwolniona, a władze zarządziły śledztwo w tej sprawie. Libia bowiem, podobnie jak niektóre kraje Bliskiego Wschodu, nie uznaje istnienia Izraela, jest za to jednym z najważniejszych sojuszników strony palestyńskiej. Na ulicach miast doszło do gwałtownych protestów, a ludzie palili tam opony. Szefowa resortu rzekomo uciekła do Turcji.
Michał Wojnarowicz zaznaczył, że libijska minister mogła stać się ofiarą wewnętrznych tarć w libijskim gabinecie. - Libia jest o tyle specyficzna, że resentyment antyizraelski, dość powszechny wśród państw arabskich, był tam szczególnie mocny, to scheda po generale Kadafim. Kontakty z Izraelem były, ale problemem stało się ich ujawnienie, co zostało wykorzystane do rozgrywek libijskiej elity politycznej - zauważył gość audycji.
Posłuchaj
Izrael od trzech lat normalizuje relacje z krajami arabskimi. Porozumienia o współpracy podpisano już m.in. ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Bahrajnem i Marokiem. W przypadku Libii umowa byłaby trudna do nawiązania, bo krajem władają teraz dwa konkurujące ze sobą rządy.
REKLAMA
* * *
Audycja: Kontrapunkt
Prowadzący: Michał Strzałkowski
REKLAMA
Goście: Paweł Behrendt i Michał Wojnarowicz
Data emisji: 29.08.2023
Godzina emisji: 20.33
PR24/ka
REKLAMA
Polecane
REKLAMA