Ustawa Wilczka. Zielone światło dla prywatnej inicjatywy w PRL

- Dopuszczenie prywatnej działalności było racjonalne i kończyło z absurdem komunistycznego monopolu. (…) Tzw. ustawa Wilczka dawała równe szanse wszystkim, którzy mieli pomysł na własny biznes - powiedział historyk prof. Antoni Dudek.

2019-12-22, 11:35

Ustawa Wilczka. Zielone światło dla prywatnej inicjatywy w PRL
Szwacze pracujący w zakładach odzieżowych "Ambasador" w Warszawie. Foto: NAC

Posłuchaj

Prof. Antoni Dudek o zmianach, jakie wprowadziła tzw. ustawa Wilczka i uwłaszczaniu partyjnej nomenklatury ("PRL - historia prawdziwa")
+
Dodaj do playlisty

23 grudnia minie 31. rocznica podpisania tzw. ustawy Wilczka. Był to dokument opracowany według projektu ministra przemysłu Mieczysława Wilczka i premiera Mieczysława Rakowskiego. Ustawa obowiązywała od 1 stycznia 1989 do 31 grudnia 2000. Jej głównym założeniem było zalegalizowanie prywatnej działalności gospodarczej.  

Powiązany Artykuł

józef_światło1200.jpg
"Kulisy spraw". Najsłynniejszy polski zbieg zza żelaznej kurtyny

- Decyzja o uchwaleniu takiego dokumentu była krokiem w dobrym kierunku. Można powiedzieć, ze stanowiła lokomotywę ciągnącą inne wagoniki. Jednym z nich była ustawa związana z uwłaszczeniem nomenklatury. Przyjęto ja w lutym 1989 roku. Jej nazwa brzmiała "Ustawa o niektórych warunkach konsolidacji gospodarki narodowej". To ona umożliwiła prywatnym przedsiębiorcom wchodzenie w spółki z państwowymi przedsiębiorstwami - przypomniał prof. Antoni Dudek.

Funkcjonariusze bezpieki dostrzegają nowe możliwości

Historyk podkreślił, że dopuszczenie prywatnej inicjatywy było racjonalne i kończyło z absurdem komunistycznego monopolu. Wskazał również, że z możliwości rozwinięcia własnego biznesu skorzystało wielu działaczy służb bezpieczeństwa, którzy zauważyli, że w tej przestrzeni można zarobić o wiele lepsze pieniądze niż w dotychczasowej służbie.

- Wynagrodzenie majora czy kapitana kontrwywiadu wojskowego było niczym w porównaniu z tym, co mógł zarobić prezes prywatnego przedsiębiorstwa, nie mówiąc o właścicielu. Dlatego przykładowy kapitan dochodził po pewnym czasie do wniosku, że może zrezygnowałby ze służby w SB, a wykorzystując swoje kontakty zacząłby załatwiać konkretnej spółce deficytowe towary potrzebne do wytwarzania jakiegoś produktu - wyjaśnił prof. Dudek.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

pap gdańsk strajk sierpień 1980 1200.jpg
Sierpień ’80. Dwa tygodnie, które zdecydowały o losach bloku komunistycznego

Rodzinne interesy partyjnej nomenklatury

Tzw. ustawa Wilczka dawała równe szanse wszystkim chcącym prowadzić własną działalność gospodarczą. Natomiast ustawa z lutego 1989 roku, jak określił prof. Antoni Dudek, była "patologią".

- Pozwalała ona dyrektorowi państwowego przedsiębiorstwa tworzyć fikcyjną spółkę, której właścicielem była jego żona razem ze szwagrem zakładowego bezpieczniaka. Taka spółka-pasożyt na artykuł produkowany przez państwowe przedsiębiorstwo narzucała marżę 10 lub nawet 50 proc. Szacuje się, że takich spółek było co najmniej 1,7 tys. Ich właścicielami byli ludzie z aparatu władzy. Do tego należy doliczyć te, którymi zarządzali członkowie rodzin wcześniej wskazanych osób - wskazał gość Polskiego Radia 24.  

***

Audycja: "PRL - historia prawdziwa"
Prowadzący: Robert Tekieli
Gość: Prof. Antoni Dudek, historyk
Data emisji: 22.12.2019
Godzina emisji: 11.06

Polskie Radio 24/db

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej