"Syberyjska Golgota". Mirosława Niekoraniec: wierzyliśmy, że wrócimy do Polski

2019-02-20, 18:05

"Syberyjska Golgota". Mirosława Niekoraniec: wierzyliśmy, że wrócimy do Polski
Mirosława Niekoraniec. Foto: PR24

– Polacy wywiezieni na Syberię zawsze mieli nadzieję w Bogu i wierzyli, że wrócą do Polski. Ratunku szukali w modlitwie – powiedziała Mirosława Niekoraniec. W audycji "Syberyjska Golgota" kolejna odsłona relacji świadków deportacji Polaków na Syberię.

Posłuchaj

20.02.19 Mirosława Niekoraniec: „Temperatury spadały do minus 40 a nawet minus 50 stopni Celsjusza (…)”.
+
Dodaj do playlisty

Mirosława Niekoraniec miała rok, gdy zaczęła się dla niej osobista Golgota. W 1940 roku całą jej rodzinę wywieziono do Kazachstanu. Rozmówczyni Polskiego Radia 24 wspominała opowieści o dniu, w którym wszystko się zaczęło.  

– Mieszkaliśmy w Brześciu. Moi rodzice mieli skład papierniczy. Ojciec był założycielem harcerstwa wodniackiego w mieście. Był znaną osobą i dlatego w grudniu 1939 roku przyszło NKWD i zabrało go z domu. W 1940 roku wrócili po dziadka, babcię, mamę, mnie i moją przyrodnią siostrę. Żołnierze, którzy po nas przyszli, dali nam dwie godziny na spakowanie dobytku, a nie jak w większości sytuacji 15 minut. Ponadto mówili, co warto zabrać. Robili to tak, by jeden drugiego nie słyszał – powiedziała.

To, że bohaterka audycji przeżyła, zawdzięcza ludziom, których jej rodzina spotkała po dotarciu do celu deportacji.

 Osadzono nas wśród miejscowych Kazachów. Byli to biedni, ale bardzo dobrzy ludzie. Mimo tego, że sami niewiele mieli, to starali się nam pomagać, jak tylko mogli. Gdyby nie oni, to nie bylibyśmy w stanie przetrwać. Polacy szybko dostawali szkorbutu. Jedynym lekarstwem była cebula i to właśnie nią dzielili się z nami Kazachowie. To byli naprawdę porządni ludzie – dodała.    

"Babcia i mama modliły się o to, by wrócić do Polski. Robiły to niemal do obłędu". – Pamięta Mirosława Niekoraniec. – Latem wpadła do naszej ziemianki jaskółka. Zostało to potraktowane jako zwiastun powrotu z zesłania. Było to niesamowite. Podobnie było, gdy zaczął padać śnieg. Mama z babcią twierdziły, że to polski śnieg - relacjonowała pani Mirosława.

Do Polski wróciła w 1947 roku. Miała wtedy niecałe 8 lat. Przyznała, że nawet jako małe dziecko, widziała różnicę w tym, jak wyglądało życie na Syberii, a jak po powrocie do kraju. – Z racji tego, że byłam zbyt młoda, to nie pracowałam. Jednak czułam, że wegetowałam. Nie było ani chleba, ani cukru. W kolejnych latach nie słodziłam herbaty, bo nie byłam do tego przyzwyczajona – wspominała w Polskim Radiu 24.

Z Mirosławą Niekoraniec rozmawiał Adrian Klarenbach.

Polskie Radio 24/db

-------------------------------------

Data emisji: 20.02.2019

Godzina emisji: 17.41

Polecane

Wróć do strony głównej