Strajk w Stoczni Gdańskiej. Cenckiewicz: bohaterskie kobiety były w nim pierwszoplanowymi aktorkami
- To dzięki kilku dzielnym kobietom strajk w Stoczni Gdańskiej nie upadł. W jego ratowaniu odegrały kluczową rolę - powiedział Sławomir Cenckiewicz, historyk i dyrektor Wojskowego Biura Historycznego.
2020-09-04, 20:12
14 sierpnia 1980 roku w Stoczni Gdańskiej rozpoczął się strajk, który miał odmienić losy Polski. Wśród żądań demonstrantów znalazł się m.in. postulat przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz. To właśnie ona wraz z kilkoma innymi kobietami odegrała w tym wydarzeniu historyczną rolę.
"Była legendarną postacią"
Powiązany Artykuł
"To był fantastyczny czas". Andrzej Kołodziej o porozumieniach sierpniowych
Jak podkreślił Sławomir Cenckiewicz, legendarną postacią Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża była Maryla Płońska, która w działalność antykomunistyczną była zaangażowana od drugiej połowy lat 70.
Posłuchaj
- Zasłynęła z przemówienia, które wygłosiła w grudniu 1970 roku pod Stocznią Gdańską. Jest właśnie jedną z tych kobiet, które dziesięć lat później - 16 sierpnia 1980 - ratowały strajk w stoczni, którego zakończenie ogłosił Lech Wałęsa. To dzięki tym dzielnym kobietom protesty nie upadły - podkreślił historyk.
Wyłamanie się Stoczni Gdańskiej
Rozmówca Rafała Dudkiewicza przypomniał, że Wałęsa nie tylko poinformował o końcu strajku, ale angażował się nawet w wyganianie robotników ze stoczni. - Uznał, że postulaty zostały spełnione i dalszy protest nie ma sensu - zaznaczył Cenckiewicz.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
"Czterdzieści lat minęło…" Posłuchaj archiwalnych nagrań!
- Strajkowało wtedy blisko 50 najważniejszych zakładów pracy Trójmiasta. W momencie, gdy strajk w stoczni "położono", pozostałe zakłady zostały osamotnione. Wyłamanie się stoczni z akcji strajkowej było dla nich czymś niezrozumiałym i skandalicznym. Uznały, że je oszukano, pozostawiono na pastwę komunistów - wyjaśnił gość Polskiego Radia 24 i dodał, że wtedy w obronie strajku wystąpiły "bohaterskie kobiety, które go uratowały".
Nie pozwoliły na upadek protestów
Sławomir Cenckiewicz przypomniał, że Lech Wałęsa razem z dyrektorem Stoczni Gdańskiej zaintonował hymn narodowy, by uspokoić sytuację wśród załogi, która po części nie rozumiała decyzji o zakończeniu strajku.
- Wtedy Alina Pienkowska zaczęła szarpać Annę Walentynowicz, mówiąc: Aniu, musimy ratować ten strajk, musimy coś zrobić. To samo robiła Ewa Ossowska. Henryka Krzywonos krzyczała do Wałęsy: zdradziliście nas, teraz wybiją nas jak pluskwy. Pobiegły do bram stoczni i zaczęły je zamykać, by robotnicy nie opuścili stoczni. W ratowaniu strajku odegrały kluczową rolę - zaznaczył.
W opinii wiceszefa Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej wspomniane kobiety "były pierwszoplanowymi aktorkami największego w dziejach PRL buntu przeciwko komunizmowi".
REKLAMA
***
Audycja: "Stan rzeczy"
Prowadzący: Rafał Dudkiewicz
Gość: Sławomir Cenckiewicz, dyrektor Wojskowego Biura Historycznego
Data emisji: 04.09.2020
Godzina emisji: 19.06
Polskie Radio 24/db
REKLAMA