Jan Kociniak. Genialny dubbing, charakterystyczny aktor, wielokropek...

20 kwietnia mija 14 lat od śmierci Jana Kociniaka, aktora, mistrza dubbingu, nieśmiertelnego głosu Kubusia Puchatka.

2021-04-20, 05:30

Jan Kociniak. Genialny dubbing, charakterystyczny aktor, wielokropek...
Jan Kociniak, kadr z filmu "Trzy młyny", 1984 rok. Foto: INPLUS/East News

Niewielu jest aktorów, których tak bezbłędnie rozpoznajemy po głosie, szczególnie, kiedy pierwszy raz widzimy ich twarz w filmie, w jakiejś drugoplanowej roli..., bo w dubbingu grają pierwsze skrzypce. Jan Kociniak takim aktorem był – dzisiaj mija 13 lat od jego śmierci – nieśmiertelny głos Kubusia Puchatka odszedł od nas 20 kwietnia 2007 roku, w Warszawie. Oprócz swojego sztandarowego bohatera z wielu produkcji opowiadających o wydarzeniach w Stumilowym Lesie, zagrał także słynnego towarzysza Pszczółki Mai – niesfornego trutnia Gucia.

Wielu z nas pamięta ten głos z tych różnych filmów, pozwalający dzieciom śledzić przygody bohaterów w naszym ojczystym języku. Temu właśnie służy dubbing. Jan Kociniak był jednym z mistrzów dubbingu, a jego głos urzekał ciepłą barwą, głębią spokoju i naturalnością. Dlatego, kiedy pojawiał się we własnej osobie na ekranach kin czy telewizorów, często padało stwierdzenie – o! Kubuś Puchatek! O Gucio!

Można było go oglądać, najczęściej w rolach drugoplanowych, w wielu filmach – tu wymienię te najbardziej znane: "Rękopis znaleziony w Saragossie", "Noc generałów", "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa", "Klub profesora Tutki", "Lalka", "Poszukiwany, poszukiwana", "Awans", "Czterdziestolatek" - w "Misiu" zagrał policjanta drogówki, w "Jeziorze Bodeńskim" leutnanta Klausa, w "Mistrzu i Małgorzacie" Bengalskiego, w "Bożej podszewce" Bartłomieja Walukiewicza, w "Złotopolskich" bezdomnego "Wolnego" czy w serialu "Samo życie" Lucjana Michalaka. Grał w wielu filmach i serialach, lecz nie tylko...

Wielu też poznając nazwisko aktora, zadawało sobie pytanie o pokrewieństwo z innym Kociniakiem – Marianem – który słynął z wielu ról komediowych. Obaj aktorzy byli stryjecznymi braćmi. Jan był o ponad rok młodszy od Mariana i dwa lata później skończył warszawską PWST (1961). Razem jednak występowali w swoim macierzystym Teatrze Ateneum... zabawne było widzieć dwu Kociniaków na jednej scenie – tym bardziej, że u każdego z nich występowała prawdziwie naturalna "vis comica".

REKLAMA

Jan był również cenionym aktorem teatralnym – głównie scen warszawskich – Teatry Ateneum, Kwadrat i Syrena. Zagrał w kilkudziesięciu sztukach, m.in. w "Śmierci na gruszy" archanioła Gabriela, w "Peer Gynt" pana młodego, w "Hyde Parku" Kubusia, w "Szewcach" młodego chłopa, w "Biesach" seminarzystę, w "Nocy listopadowej" satyra, w "Operze za trzy grosze" sierżanta Smitha, w "Pornografii" Hipolita, w "Trans-Atlantyku" barona, w "Balkonie" żebraka, w "Skąpcu" Jakuba czy w "Rewizorze" Ziemlanika. Tych ról było znacznie więcej, a wszystkie wyraziste i dobrze zagrane. Na sztuki jednak trudniej przyjść niż zasiąść przed telewizorem...

Dlatego należy przypomnieć choćby jeden z najbardziej znanych programów telewizyjnych lat 60. w Polskiej Telewizji. Był nim cykliczny program "Wielokropek”, nadawany od roku 1963. Występował w nim razem z Janem Kobuszewskim, tworząc bardzo zabawny duet prześmiewców dnia codziennego i absurdów życia intelektualistów w dobie socrealizmu... nikt oczywiście nie nazywał rzeczy po imieniu, ale komizm polegał między innymi na tym, że każdy widział w tym programie to, z czego najczęściej się śmiał bądź kpił.

Schemat był prosty – dwóch facetów, z których jeden duży i chudy, a drugi mały i korpulentny "chłostali bezlitośnie biczem satyry" ówczesne zjawiska życia społecznego, a programy otwierali standardowym tekstem... "Telewidzu, obudź się, zaczynamy!" Często też program ten był określany jako pierwszy cykliczny "magazyn aktualności satyrycznych" Telewizji Polskiej.

Dla nas jednak, dla wszystkich "zjadaczy" filmów animowanych okresu lat 70. i późniejszych powtórek pozostanie nieśmiertelnym głosem Kubusia Puchatka czy niesfornego Gucia. Jak wspaniałym był głosem, jak lubianym i docenianym aktorem niech świadczy fakt, że za swoją pracę i znaczenie w kulturze polskiej otrzymał Krzyże Kawalerski i Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. Takim dobitnym podkreśleniem tego uznania były też słowa pożegnania wygłoszone przez innego wielkiego aktora – Gustawa Holoubka – na warszawskich Powązkach Wojskowych:

REKLAMA

"Ty jako człowiek osiągnąłeś najwyższy szczyt wtajemniczenia w człowieczeństwo. Byłeś zwykły od początku do końca, niczego nie udawałeś"...

PP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej

Najnowsze