Drogie gwarancje dla klientów biur podróży
Dobra wiadomość dla klientów biur podróży - do wakacji ma ruszyć Turystyczny Fundusz Gwarancyjny, gwarantujący np. powrót do domu w momencie bankructwa touroperatora. Zła jest taka, że, że trzeba będzie za to słono zapłacić. Dlatego nie podoba się branży turystycznej.
2014-03-09, 16:49
Posłuchaj
Turystyczny Fundusz Gwarancyjny ma wzmocnić zabezpieczenia finansowych klientów biur podróży. Chodzi o to by stworzyć rezerwę finansową – tłumaczy Marek Kamiński z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych. Pieniądze zebrane w Funduszu wykorzystywane byłyby w kryzysowej sytuacji.
Ze środków tam zebranych korzystano by w momencie gdyby w wypadku niewypłacalności biura zabrakło pieniędzy na sprowadzenie turystów do kraju lub oddanie im wpłaconych na wakacje pieniędzy. Każda forma zabezpieczenia klientów biur podróży którzy korzystają z tak zwanej turystyki zorganizowanej jest prawidłowa i potrzebna, a Fundusz z założenia ma zwiększać to bezpieczeństwo podróżujących – tłumaczy Kamiński.
Składka – do 30 złotych od każdego podróżnego
Pieniądze do funduszu miałyby być wpłacane przez organizatorów turystyki. Resort sportu zaproponował, by składki wynosiły do 30 zł. Taka składka byłaby liczona od każdej osoby uczestniczącej w imprezie turystycznej i rozliczana kwartalnie. Ostateczną wysokość składki miałoby określać rozporządzenie.
W ubiegłym roku z turystyki zorganizowanej skorzystało około 1 mln 700 tysięcy osób, oznacza to, że gdyby składka wynosiła np. 10 złotych to do Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego mogłoby wpływać rocznie około 17 mln zł. Dodatkowa składka obciążająca touroperatora oznacza jedno – wyższe ceny wycieczek, bo biura jej wysokość wkalkulują w cenę imprezy turystycznej.
REKLAMA
Fundusz to kolejne zabezpieczenie
Turystyczny Fundusz Gwarancyjny miałby być drugim filarem zabezpieczenia klientów biur podróży. Dziś klienci są już odpowiednio zabezpieczeni na wypadek bankructwa biura - bo jak przypomina Marek Kamiński - w kraju funkcjonuje pierwszy filar, czyli gwarancje ubezpieczeniowe lub bankowe.
Podniesienie sum gwarancyjnych poprawiło sytuację
Sytuacja na rynku znacząco się poprawiła, bo minimalne sumy gwarancyjne dla biur podróży zostały znacznie podniesione. Minimalne sumy gwarancji ubezpieczeniowej podzielone zostały na cztery kategorie, w zależności od terminu i wysokości pobieranej zaliczki.
W każdej z kategorii wyodrębniono zaś cztery grupy, w zależności od miejsca docelowego wyjazdu i rodzaju transportu. Rozpiętość minimalnych stawek gwarancyjnych waha się od 4,5 tys. euro dla turystyki krajowej do 250 tys. euro dla czarterów. Najbardziej zwiększyły się one dla nowo powstających organizatorów.
Tak drastyczne podniesienie minimalnych sum gwarancyjnych zwiększyło bezpieczeństwa turystów. Klienci mogą czuć się bezpiecznie, a wyższe sumy gwarancyjne zweryfikowały rynek.
REKLAMA
Branża turystyczna: jest pytanie czy nowy fundusz gwarancyjny jest potrzebny
Podniesienie minimalnych sum gwarancyjnych sprawiło, że klienci biur podróży poczuli się bezpieczniej i dlatego warto prześledzić i przeanalizować wpływ tych zwiększonych zabezpieczeń na rynek.
Okazać się może jednak, że taki nowy fundusz nie jest już potrzebny, bo gwarancje wystarczają i w 100 proc. zabezpieczają klientów na wypadek upadku touroperatora - tłumaczy Marek Kamiński.
Branża turystyczna chciała powołania i powstania funduszu, ale funduszu celowego, gdzie zbierano by pieniądze ze składek biur podróży na sytuacje kryzysowe.
Fundusz to ogromne koszty
Taki fundusz miałby, według założeń branży turystyczne,j formę tzw. funduszu przepływowego, co w praktyce oznaczało konto w banku, na które pieniądze spływałyby od organizatorów turystyki, a zgromadzonymi w ten sposób środkami dysponowałby minister.
REKLAMA
Takie założenia zawarte były także początkowo w ustawie o Turystycznym Funduszu Gwarancyjnym przygotowanej przez ministerstwo sportu i turystyki, jednak właśnie one zostały zmienione.
Turystyczny Fundusz Gwarancyjny ma mieć osobowość prawną, czyli będzie to osobna instytucja. Oznacza to, że taki podmiot ma radę funduszu, zarząd i zespół pracowników, a to generuje koszty – tłumaczy Marek Kamiński. Jak mówi, koszty funkcjonowania funduszu samo ministerstwo zaplanowało w wysokości ponad 2 mln złotych rocznie. Taka koncepcja nie sprawdzi się i nie jest nikomu potrzebna. Branża turystyczna opowiada się za funduszem - ale za rozwiązaniem skromniejszym.
Justyna Golonko
REKLAMA