Chcesz wytwarzać prąd w domu? Nie zarobisz
Eksperci krytykują nową ustawę o OZE w części dotyczącej wsparcia prosumentów. Stawki oferowane za wytwarzany przez nich prąd są niewielkie. Brakuje też dużego programu dotacji dla nowych instalacji.
2014-04-11, 09:23
Posłuchaj
Ustawa przyjęta przez rząd rozczarowuje. - Przepisy dot. odnawialnych źródeł energii nie oferują nowych form wparcia dla prosumentów - ocenia Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
- Nowe regulacje w zasadzie powielają dotychczasowe ustawy, szczególnie tzw. mały trójpak energetyczny przyjęty w ubiegłym roku - wyjaśniał gość Polskiego Radia 24.
Kupujesz za 100%, sprzedajesz za 80%, a nawet mniej
Cena, za którą drobni wytwórcy energii nazywani prosumentami, mogą sprzedawać nadwyżki prądu do sieci to 80 proc. przeciętnej stawki rynkowej z roku poprzedniego. To niewiele, mówią eksperci. Także Ministerstwo Środowiska w oficjalnych dokumentach krytykowało to rozwiązanie i sugerowało podwyższenie ceny do 100 proc.
Tak się jednak nie stało. W projekcie zapisano poziom 80 proc. A biorąc pod uwagę wszystkie inne stawki doliczane do rachunków, różnica między ceną zakupu, a sprzedaży jest jeszcze większa. - Wytwórca oszczędza energię kosztującą w zakupie 50-60 gr. za kWh. A sprzedaje po 16 gr. Prosumenci w zasadzie muszą dofinansowywać sektor energetyczny - dziwi się szef Instytutu Energetyki Odnawialnej.
REKLAMA
Jak zostać prosumentem
Dostępne są trzy główne metody produkcji energii elektrycznej w przydomowych instalacjach. Pierwsza to małe przydomowe wiatraki. Większą popularnością cieszą się jednak systemy fotowoltaiczne, czyli dachowe elektrownie słoneczne. Trzecia grupa to instalacje kogeneracyjne, czyli zasilane np. biogazem.
W Polsce już 3 tys. gospodarstw domowych wytwarza prąd z paneli zainstalowanych na dachach. - Ale tylko 300 z nich jest przyłączonych do sieci - podkreśla Grzegorz Wiśniewski. I dodaje, że bez dodatkowego wsparcia na masową skalę niewiele się zmieni.
Staraj się o wsparcie od NFOŚiGW
Stawki za wytwarzany prąd sprzedawany do sieci nie są zawrotne. Ale osoby, które zdecydują się na mikroinstalacje mogą liczyć na specjalne wsparcie od Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Nowy program skierowany do prosumentów właśnie startuje. NFOŚiGW zaoferuje od 20 do 40-proc. wsparcie w połączeniu z preferencyjnym kredytem.
- To jest rozwiązanie, ale tylko dla wybranych. Można tak wesprzeć kilka tysięcy instalacji, a taki instrument powinien być adresowany do kilku milionów rodzin - uważa gość Polskiego Radia 24.
REKLAMA
Szczególnie chodzi o rolników. W Polsce energia elektryczna odpowiada za 12-13 proc. wszystkich kosztów w produkcji rolniczej, podczas gdy za zachodnią granicą jest to dwa razy mniej. - To jest pierwsza grupa, która powinna z tych instrumentów skorzystać - ocenia ekspert.
Nie ma Cię w domu? Zaoszczędzisz więcej
Jest i pozytywna zmiana w przyjętych przez rząd przepisach. Chodzi o okres rozliczania się prosumenta z firmą energetyczną. Został on wydłużony do 6 miesięcy. Bo gdy wieje wiatr, czy świeci słońce, a nikogo nie ma w domu, energia sprzedawana jest do sieci po cenie 16 gr. za kWh. Z kolei, gdy wiatr nie wieje, a słońce schowało się za chmurami i chcemy korzystać z prądu trzeba płacić za energię z sieci ponad trzykrotnie więcej. Mechanizm bilansowania pozwoli odjąć od zużycia prąd dostarczony do sieci w ostatnich 6 miesiącach.
Dzięki temu cała inwestycja szybciej się zwróci. - Do tej pory było to w granicach 20 lat. Dzięki półrocznemu bilansowaniu będzie to ok. 15 lat - mówi gość Polskiego Radia 24. Ale nie spowoduje to lawinowego wzrostu zainteresowania mikroinstalacjami - dodaje Grzegorz Wiśniewski.
Krzysztof Rzyman
REKLAMA
REKLAMA