Współpraca z Chinami: dużo słów, mało konkretów

Szczyt państw Europy Centralnej i Wschodniej oraz Chin (16+1), który w zeszłym tygodniu zakończył się w Budapeszcie, z ekonomicznego punktu widzenia można nazwać rozczarowaniem. Pojawiły się głosy, że wina leży po obu stronach.

2017-12-05, 12:43

Współpraca z Chinami: dużo słów, mało konkretów
Europa ma dylemat. Chiny chcą współpracy, czy jedynie umocnienia swej potęgi? . Foto: Akkal

"Chiny nie mają pomysłu na współpracę z krajami naszego regionu" – skomentowała dr. Justyna Szczudlik, kierownik programu Azja i Pacyfik w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (PISM), która w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl zauważyła, że także ze strony europejskiej brakuje woli utworzenia wspólnego przedsięwzięcia, które interesowałoby Chiny.

Brak pomysłu na współpracę

Jej zdaniem, zapowiedź przeznaczenia przez Państwo Środka 2 mld dolarów na inwestycje w Europie Środkowo-Wschodniej, nie jest zbyt korzystna dla regionu, a szczególnie dla państw UE bowiem środki unijne są „tańsze i łatwiejsze do uzyskania”.

– Chińskie inwestycje oparte są na kredytach, które potem trzeba spłacić. Dla państw unijnych nie do przyjęcia jest też to, że chińskie kredyty są oparte na państwowych gwarancjach kraju, w którym realizowane są projekty, bo w razie niepowodzenia inwestycji ryzyko jest przerzucane na państwo „przyjmujące” – powiedziała ekspertka i dodała, że Polska mogłaby skorzystać na współpracy z Chinami, ale głównie w ramach relacji dwustronnych, a nie formatu 16+1.

Chiński Nowy Jedwabny Szlak budzi coraz wiekszą nieufność

Wiadomo, że Chinom bardzo zależy do wciągnięcia jak największej liczby państw w ich strategiczną inicjatywę zwaną potocznie Nowym Jedwabnym Szlakiem (ma połączyć Chiny z Europą nowymi korytarzami komunikacyjnymi), by wyeksportować swe nadwyżki produkcyjne, dla których rynek chiński jest już za ciasny.

REKLAMA

O ile jeszcze niedawno inicjatywa ta była przyjmowana w Europie dość ciepło, tak teraz, zwłaszcza ze strony Brukseli, widać dystans i wyrażane wprost obawy, że w rzeczywistości Chinom chodzi o umocnienie potęgi i zalanie jeszcze bardziej europejskiego rynku swymi towarami. Z państw unijnych jedynie Węgry demonstrują otwarcie entuzjazm wobec chińskiego planu, za co są coraz ostrzej krytykowane przez UE.

Polsko-chińskiego centrum logistycznego nie będzie

Polska – owszem – deklaruje zainteresowanie pomysłem NJS, ale nie idą za tym konkrety, jeśli nie liczyć towarowego połączenia kolejowego Łódź-Chengdu. Zapowiadano w związku z tym budowę razem ze stroną chińską wielkiego centrum logistycznego w Łodzi, ale na skutek decyzji Agencji Mienia Wojskowego o zablokowaniu sprzedaży działki inwestorom z Chin – wiadomo już, że z tej współpracy będą nici, co Chińczycy przyjęli z dużym rozczarowaniem.

Są spotkania, nie ma realnych projektów

Gdyby mierzyć dialog polsko-chiński liczbą spotkań różnych środowisk, zwłaszcza biznesowych – można by było uznać, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Jedno z takich spotkań mających pomóc zrozumieć się obu stronom odbyło się niedawno w Warszawie w ramach konferencji zorganizowanej przez China Silk Road Foundation z Hongkongu i Fundację Chińsko-Polskiej Wymiany Gospodarczej i Kulturalnej.

Chińska strona lobbowała za inicjatywą Nowego Jedwabnego Szlaku „jako symbolu możliwej współpracy ponad ponad granicami”, a były ambasador Polski w Chinach Tadeusz Chomicki zwrócił uwagę, że mimo porozumień i partnerstwa „poziom rzeczywistych projektów w zakresie gospodarki i biznesu, nie spełnia oczekiwań i jest poniżej potencjału polski i Chin”. Jego zdaniem, powodem takiej sytuacji jest to, że nadal się dobrze nie znamy.

REKLAMA

Za mało o sobie wiemy, dominują stereotypy

– W Chinach Polska nie jest zbyt dobrze znana. Ludzie, kiedy myślą o Polsce, nie mają skojarzenia z silnym, dużym obszarowo krajem będącym członkiem UE, z dobrze rozwijającą się gospodarką – ocenił Chomicki.

Wypada dodać, że z kolei w Polsce, nawet w jej elitach politycznych czy biznesowych, również słaba jest świadomości potencjału chińskiego rynku i tamtejszej gospodarki, traktowanych  z jednej strony nieco lekceważąco – z drugiej, z lękiem i obawami przed dominacją.

Adam Kaliński, NRG


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej