Unia Europejska nie dostrzega problemu pestycydów w rolnictwie

Unia Europejska jest praktycznie „niewidoma” jeśli chodzi o użycie i ryzyka, związane ze stosowaniem pestycydów – wynika z raportu unijnych kontrolerów, dotyczącego wykorzystywania środków ochrony roślin w państwach członkowskich.

2020-02-06, 10:00

Unia Europejska nie dostrzega problemu pestycydów w rolnictwie
Do polskich rolników wpłynie w tym roku kolejna transza pieniędzy na modernizację gospodarstw rolnych.Foto: shutterstock, Aleksandar Malivuk

Dokument przedstawiony w Brukseli przez Europejski Trybunał Obrachunkowy (ETO) wskazuje, że choć UE przyjęła dyrektywę w sprawie zrównoważonego stosowania pestycydów, to część krajów wdrożyła ją z opóźnieniem, a regulacje – nawet jeśli zaimplementowane – osłabiają luki.

– Jak dotąd Komisja Europejska nie była w stanie w znaczący sposób ograniczyć i zwalczać zagrożeń, jakie wiążą się ze stosowaniem pestycydów przez rolników – powiedział Samo Jereb, członek Europejskiego Trybunału Obrachunkowego odpowiedzialny za to sprawozdanie.

Procedury przeciwnaruszeniowe

Pestycydy stosuje się, by chronić uprawy przed szkodliwymi organizmami, agrofagami (np. chwastami) i chorobami. Środki te, do których zalicza się insektycydy, fungicydy i herbicydy, mogą jednak mieć niekorzystny wpływ na środowisko i stanowić zagrożenie dla zdrowia ludzi. Od 1991 r. w UE obowiązują wspólne przepisy dotyczące udzielania zezwoleń na środki ochrony roślin i ich stosowanie.

W 2009 r. przyjęto dyrektywę w sprawie zrównoważonego stosowania pestycydów, jednak część państw wprowadziła te przepisy do krajowego porządku prawnego z opóźnieniem. KE musiała wszczynać procedury przeciwnaruszeniowe w 2012 r. w stosunku do Bułgarii i Luksemburga. Audyt wykazał, że urzędnicy z Brukseli nie sprawdzili w odpowiedni sposób, czy transpozycji dyrektywy dokonano w całości i prawidłowo.

REKLAMA

Rolnicy nie wiedzą, co mają robić

Jednym z uchybień, na które zwraca uwagę raport, jest brak wdrożenia przez część państw do prawa krajowego wymogu stosowania przez rolników „integrowanej ochrony roślin”. To sposób, który przed pestycydami daje pierwszeństwo metodom niechemicznym, przez co minimalizuje zagrożenie dla zdrowia ludzi, zwierząt oraz środowiska.

– Rolnicy zgodnie z dyrektywą mają obowiązek stosować takie podejście, ale nie wiedzą, co dokładnie mają robić, bo państwa członkowskie nie wyznaczyły odpowiednich kryteriów, które pomogłyby w egzekwowaniu tego obowiązku – podkreślił Jereb.

Nie ma zbyt wielu zachęt

Na porażkę tych rozwiązań wskazuje też statystyka. Choć stworzona została kategoria „środków ochrony roślin niskiego ryzyka”, to jak dotąd do użytku dopuszczono jedynie 16 z łącznej liczby 487 substancji, czyli 3 proc.

Z audytu wynika, że nie ma też zbyt wielu zachęt dla rolników, by ograniczyć korzystanie z pestycydów. Europejski Trybunał Obrachunkowy rekomenduje, by przestrzeganie zasady integrowanej ochrony roślin było warunkiem otrzymywania dopłat unijnych.

REKLAMA

Jak mierzyć ryzyko?

Innym poważnym problemem, na który zwrócili uwagę specjaliści z ETO, są statystyki na temat stosowania pestycydów, którymi dysponuje Komisja Europejska. Jak mówił Jereb, Eurostat nie może publikować zagregowanych danych dotyczących konkretnych substancji, nawet jeśli je ma, bo zabraniają tego regulacje. Na przeszkodzie w zobrazowaniu sytuacji stoi też to, że wiele państw członkowskich przekazywało dane dotyczące różnych produktów i roślin, przez co nie można było zebrać danych dla całej UE.

– Komisja Europejska ogólnie wie coś o sprzedaży pestycydów. Ale jeśli chodzi o ich wykorzystanie to już zupełnie inna historia. Największe pytanie dotyczy tego, jak mierzyć ryzyko wynikające z pestycydów. (...) Przy braku odpowiednich danych nie możemy określić w jakim miejscu jesteśmy i gdzie chcemy być – zaznaczył kontroler.

 

PolskieRadio24.pl/IAR/PAP/DoS

REKLAMA

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej