Trudny 2022 rok dla PLL LOT. Linia szuka nowych rynków

COVID-19 był potężnym i największym w historii ciosem w branżę lotniczą, w tym Polskie Linie Lotnicze LOT. 2022 rok miał być czasem wychodzenia z pandemii i powolnego odrabiania strat. Tymczasem narodowego przewoźnika dotknęło jeszcze jedno nieszczęście, które pokrzyżowało wiele planów. Linia ma trudności, ale też wiele planów na przyszłość.

2022-12-30, 13:00

Trudny 2022 rok dla PLL LOT. Linia szuka nowych rynków
Głównym akcjonariuszem PLL LOT jest Skarb Państwa.Foto: PLL LOT/twitter

Początek 2022 roku napawał optymizmem. Kolejne fale zakażeń COVID-19 były coraz niższe, a branża lotnicza snuła plany odbudowy po załamaniu, które nastąpiło w marcu 2020 roku.

24 lutego, około godziny 3 nad ranem polskiego czasu, rozpoczęła się inwazja Rosji na Ukrainę. W tym czasie w powietrzu był samolot PLL LOT, który leciał w kierunku Ukrainy. Od razu po informacjach o rozpoczęciu działań zbrojnych maszyna została zawrócona na lotnisko w Warszawie.

Od tej pory LOT nie zrealizował żadnego regularnego połączenia pasażerskiego do ukraińskich miast. Zresztą polski przewoźnik był jednym z ostatnich, którzy wciąż utrzymywali te połączenia. Z powodu rosnącego napięcia i informacji przekazywanych przez wywiady amerykański i brytyjski o koncentracji rosyjskich sił wojskowych przy granicy z Ukrainą większość linii lotniczych już wcześniej zawiesiła regularne rejsy.

Konsekwencje wojny na Wschodzie

Dla PLL LOT odcięcie ukraińskiego rynku było wyjątkowo silnym ciosem. Polski przewoźnik latał do Lwowa, Kijowa i Odessy. Mimo dużej częstotliwości rejsów samoloty z reguły były wypełnione po brzegi. Z połączeń korzystali między innymi Ukraińcy lecący do pracy w Polsce, a także Ukraińcy mieszkający w Polsce, odwiedzający swoje rodziny na Ukrainie. Polskie samoloty dowoziły też pasażerów, którzy z polskich lotnisk lecieli dalej – do Stanów Zjednoczonych i przede wszystkim do Kanady, gdzie prężnie działa duża diaspora ukraińska.

Na Ukrainie się nie skończyło. Polski przewoźnik jako pierwszy w Europie podjął decyzję o zawieszeniu regularnych połączeń do Rosji. Polska zamknęła także swoją przestrzeń powietrzną dla rosyjskich samolotów pasażerskich. Rosja szybko odpowiedziała i zamknęła swoją przestrzeń, co także dotknęło polskiego przewoźnika. Przeloty nad Syberią to najkrótsza trasa do dalekiej Azji – Korei Południowej i Japonii. W związku z tym samoloty PLL LOT muszą latać inną, tak zwaną południową trasą. Czas lotu z Warszawy do Tokio wydłużył się do 14 godzin. Samoloty spalają więcej paliwa, co podwyższa koszty.

REKLAMA

Nowe połączenia

Skokowy wzrost cen po wybuchu wojny na Ukrainie to kolejny cios dla lotnictwa pasażerskiego, w tym dla PLL LOT. To przede wszystkim ten czynnik wpływa na koszty funkcjonowania linii lotniczej. Drożejące paliwo to wyższe ceny biletów i wyższe koszty eksploatacyjne. Z tym wszystkim polski przewoźnik musiał sobie radzić u progu wiosny 2022 roku.

Wojna na Wschodzie wymusiła konieczność zagospodarowania wolnej floty lotniczej. Rozpoczęło się poszukiwanie nowych kierunków. Pod uwagę były brane zarówno destynacje typowo turystyczne, jak i hubowe.

Wiosną LOT ogłosił zamiar uruchomienia regularnych połączeń między innymi do stolicy Azerbejdżanu – Baku, do stolicy Egiptu – Kairu, czy do Sarajewa w Bośni i Hercegowinie oraz do stolicy Kosowa – Prisztiny. Przywrócono także zawieszone na początku pandemii regularne połączenia z Warszawy do Nicei. To wszystko miało choćby w części zrekompensować utracony ruch na trasach ukraińskich.

Ratunkiem stały się czartery

Podobnie, jak w 2020 i 2021 roku narodowy przewoźnik podpisał umowy z touroperatorami i wyczarterował samoloty, które woziły turystów na wakacje – przede wszystkim do krajów Basenu Morza Śródziemnego. Głównie do Chorwacji i Turcji, które od lat są ulubionym wakacyjnym, jeśli chodzi o zagraniczne wyjazdy, kierunkiem. Linia czarteruje też największe samoloty w swojej flocie, Boeingi 787 Dreamliner. Latają one na dalekich dystansach w sezonie zimowym, między innymi na Kubę, do Meksyku i do Dominikany.

REKLAMA

Co z lotami do USA?

LOT szuka też nowych możliwości w regularnych połączeniach na dalekich dystansach. Pewniakiem są w tym przypadku miasta w Stanach Zjednoczonych. Jeszcze przed pandemią, w 2019 roku, ogłoszono uruchomienie dwóch nowych tras – do San Francisco oraz do stolicy USA Waszyngtonu. Zawieszenie regularnego ruchu pasażerskiego spowodowało, że te plany trzeba było odłożyć.

Choć LOT oficjalnie jeszcze nie ogłosił nowych kierunków do USA, wiele wskazuje na to, że polski przewoźnik uruchomi połączenia do Bostonu, jednego z najstarszych i najbogatszych miast w Stanach Zjednoczonych.

Niewykluczony jest także powrót do koncepcji uruchomienia regularnych połączeń do San Francisco i Waszyngtonu. To właśnie trasy do Stanów Zjednoczonych są jednymi z najbardziej dochodowych kierunków w siatce połączeń naszego przewoźnika. W 2022 roku linia świętowała 50. rocznicę uruchomienia regularnych połączeń do Nowego Jorku i Chicago.

Radom: nowe lotnisko dla PLL LOT?

Pewnym zaskoczeniem była natomiast zapowiedź wejścia LOT-u na lotnisko w Radomiu. Przejmując port od radomskiego samorządu i podejmując decyzję o jego rozbudowie, Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze deklarowało, że ma to być lotnisko komplementarne dla portu lotniczego im. F. Chopina w Warszawie, a potem dla portu Lotniczego Solidarność w Baranowie (CPK). W praktyce miało to oznaczać przejęcie przez Radom przede wszystkim tak zwanych połączeń niskokosztowych oraz turystycznych czarterów.

Tymczasem pod koniec lata LOT ogłosił, że właśnie z Radomia uruchomi trzy regularne połączenia – do Rzymu, Paryża i Kopenhagi. Ich inauguracja jest planowana na kwiecień 2023 roku. Na razie będą to jedyne rozkładowe loty.

Poza narodowym przewoźnikiem do Radomia zgłosiły się biura podróży, które chcą ze zmodernizowanego lotniska wysyłać Polaków na wakacje, między innymi do Turcji i Grecji. Wśród touroperatorów są najwięksi gracze na polskim rynku.

REKLAMA

Jaki stan finansów narodowego przewoźnika?

Przedstawiciele PLL LOT pytani o to, z jakim wynikiem finansowym linia zakończy ten rok, unikają jednoznacznej odpowiedzi. 2021 rok przewoźnik zamknął stratą w wysokości 1,3 miliarda złotych. Ten rok, mimo wojny na Ukrainie, może być nieco lepszy pod kątem finansowym, ale z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że w tym roku LOT nie odzyska rentowności. Wyniki zostaną opublikowane w sierpniu lub wrześniu przyszłego roku.

Według prognoz Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych przyszły rok ma być o wiele korzystniejszy dla lotnictwa pasażerskiego, ale to następny, 2024, ma być przełomem. Wtedy linie lotnicze mają odzyskiwać rentowność, a poziom operacji lotniczych ma wrócić do rekordowego poziomu z 2019 roku.

Tylko odrzutowce w składzie floty

2022 rok to dla PLL LOT także czas symbolicznych pożegnań. Linia ostatecznie rezygnuje z turbośmigłowych samolotów typu Bombardier Q400. To jedyne w tej chwili samoloty z tego typu napędem we flocie narodowego przewoźnika. Pojawiły się w niej w 2012 roku, "w spadku" po spółce Eurolot, która 10 lat temu zbankrutowała. Maszyny latały na krótkich dystansach – obsługiwały połączenia krajowe i tak zwaną bliską zagranicę – między innymi Berlin i Pragę. Samoloty budziły wśród pasażerów i miłośników lotnictwa ambiwalentne uczucia.

Historia tych maszyn we flocie PLL LOT, to częste usterki, które na szczęście nie kończyły się groźnymi sytuacjami. Do najpoważniejszego wypadku doszło w styczniu 2018 roku, kiedy to samolot awaryjnie lądował po usterce przedniego podwozia, które nie chciało się zablokować. Przednia goleń po tym, jak koła dotknęły pasa startowego, schowała się do komory i samolot sunął dziobem po powierzchni pasa. To właśnie do usterek podwozia dochodziło najczęściej.

Z drugiej strony Q400, jako jedyny turbośmigłowiec, cieszył się sympatią, a lot taką maszyną był niepowtarzalnym przeżyciem.

Po wycofaniu Bombardierów flota LOT-u będzie się składać z kilku typów samolotów typu Embraer oraz Boeingów 737 i 787. W tym roku LOT pozyskał sześć maszyn typu Boeing 737 MAX 8, które będą latać na trasach krótkiego i średniego zasięgu.



 

 

IAR/PR24/Aleksander Pszoniak/sw

REKLAMA

kor


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej