Dla kogo MdM? Mieszkańcy największych miast właściwie bez szans
Jak twierdza analitycy, rządowy program Mieszkanie dla młodych może nie trafić tam, gdzie powinien – czyli do miast, gdzie ściąga najwięcej młodych osób. Jak wylicza firma Home Broker, limity cen, których nie mogą przekroczyć nowe domy i mieszkania, są tak niskie, że obejmą w największych miastach tylko kilka procent nowych zasobów.
2013-10-20, 08:11
Posłuchaj
W 2014 r. ma zostać uruchomiony nowy rządowy program Mieszkanie dla Młodych. Zamiast dopłaty do comiesięcznych rat – klienci dostaną wkład własny. Ale tylko na nowe mieszkanie lub dom.
Wszystko wskazuje jednak na to, że rządowy program nie uszczupli kasy państwa. A to za sprawą limitów cen mieszkań, których nie można przekroczyć, jeśli chce się skorzystać z programu. Jak wyliczyła firma Home Broker, są one tak niskie, że w największych miastach, gdzie ceny są zdecydowanie wyższe od limitów, można kupić tylko kilka procent oferowanych mieszkań. Tymczasem właśnie do takich miast ciągną młodzi ludzie w poszukiwanie pracy i perspektyw rozwoju.
Eksperci: Mieszkańcy dużych miast mają małe szanse na wsparcie
Z dopłat trudno będzie skorzystać mieszkańcom małych miejscowości, w których nie ma budownictwa deweloperskiego. Jak tłumaczą analitycy, limity cen powodują natomiast, że w części dużych miast oferta mieszkań dostępnych w ramach MdM będzie mała. Mieszkanie w ramach programu, o wiele łatwiej będzie można kupić na przykład w Łodzi niż w Warszawie.
Trzy poziomy limitów
W każdym województwie obowiązują trzy progi. Pierwszy i najwyższy – dla największego miasta. W Warszawie, według wyliczeń firmy Home Broker, na początku przyszłego roku będzie to 5864,65 zł/mkw., natomiast w Lublinie 4230,48 zł/mkw.
Kolejny, niższy limit dotyczy gmin sąsiadujących z największymi miastami. W okolicach stolicy będzie to 4404,84 zł/mkw., a niedaleko Lublina 3564,45 zł/mkw.
Najniższy wskaźnik obejmuje resztę terenu województwa. Na Mazowszu to 3670,70 zł/mkw. W województwie lubelskim wskaźnik wyniesie 2970,37 zł/mkw.
Magiczna „wartość odtworzeniowa lokalu” – to koszt budowy nowego mieszkania obliczany osobno dla każdego województwa.
Preferencyjny kredyt będą mogły zaciągnąć zarówno małżeństwa, jak i single na zakup pierwszego „M”. Program ma wspierać osoby do 35. roku życia (wniosek musi być złożony do końca roku kalendarzowego, w którym beneficjent ukończył 35 lat). W przypadku małżeństw wystarczy, że ten warunek spełnia jedna osoba.
Lokal musi być kupowany na kredyt zaciągnięty przynajmniej na 15 lat, a wkład własny nie może przekraczać połowy wartości kredytu.
Nie tylko mieszkanie
Nazwa programu może być myląca. W trakcie prac nad ustawą włączono do niego także domy. Tak jak w przypadku mieszkań, chodzi tylko i wyłącznie o rynek pierwotny. Maksymalna powierzchnia mieszkania to 75 mkw., ale dopłata będzie dotyczyć maksymalnie 50 mkw. W przypadku domów limit powierzchni wynosi do 100 mkw., a dopłata także obejmie co najwyżej 50 mkw.
Na nieco lepsze warunki mogą liczyć rodziny z trójką dzieci, wtedy limit powierzchni (ale nie dopłaty) rośnie o 10 mkw. I jeszcze raz powtórzmy: wsparcie obejmuje tylko mieszkania i domy z rynku pierwotnego.
Dopłata do wkładu własnego
Program „Mieszkanie dla Młodych” ma zastąpić wygaszany już program „Rodzina na Swoim”. Jest jednak kilka różnic. Przede wszystkim pieniądze z rządowej dopłaty będą stanowiły wkład własny potrzebny do zaciągnięcia kredytu. To ważne, bo Komisja Nadzoru Finansowego od przyszłego roku zacznie zaostrzać warunki udzielania hipotek.
Single oraz pary bezdzietne mogą liczyć na wsparcie w wysokości 10 proc. wartości odtworzeniowej lokalu. Jeśli w rodzinie jest jedno dziecko limit rośnie do 15 proc. Jeśli w przeciągu 5 lat urodzi się trzecie bądź kolejne dziecko – wsparcie rośnie o kolejne 5 proc.
Start w 2014 roku
Program „Mieszkanie dla Młodych” według zapowiedzi Banku Gospodarstwa Krajowego ma zostać uruchomiony już w styczniu 2014 roku. Według ekspertów niekoniecznie stanie się to już 2 stycznia, ale pierwszy kwartał przyszłego roku to termin realny. BGK musi jeszcze podpisać odpowiednie umowy z bankami. Z kolei bankowcy muszą przygotować odpowiednie procedury. Preferencyjnych kredytów ma udzielać 12 banków.
Krzysztof Rzyman
REKLAMA