Dla Gazpromu niektóre państwa UE i strefy euro to nadal „Pribaltika”

Holenderska choroba gospodarki rosyjskiej.

2014-04-06, 11:12

Dla Gazpromu niektóre państwa UE i strefy euro to nadal „Pribaltika”
Robert Lidke, Redaktor Naczelny Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia SA

Rosja gra ze światem w pokera, i to bardzo ostro. Gospodarka rosyjska jest uzależniona od eksportu surowców, przede wszystkim gazu i ropy naftowej. A jej klienci to kraje rozwinięte. Od kogo jest uzależniona i jak bardzo, najlepiej sprawdzić u źródła, czyli na stronach internetowych Gazpromu.

Okazuje się, że Gazprom sprzedaje ponad połowę swojej produkcji w samej Rosji. 30 procent gazu trafia do Unii Europejskiej i Turcji, a reszta do Wspólnoty Niepodległych Państw. To można zobaczyć pod tym adresem:

http://www.gazpromquestions.ru/foreign-markets/#c147

Inne kierunki, jak Indie czy Chiny - dla Gazpromu jeszcze nie istnieją. Warto też zobaczyć, jak znaczącym odbiorcą rosyjskiego gazu jest Polska. Jesteśmy w Europie czwartym klientem Gazpromu po Niemczech, Turcji i Włoszech.

REKLAMA

http://www.gazprom.ru/about/marketing/europe/

Ciekawie też przedstawia się struktura kontrahentów rosyjskiego gazu we Wspólnocie Niepodległych Państw, czyli w krajach pozostających w bliskich kontaktach z Rosją. Największym odbiorcą gazu od Gazpromu jest Ukraina, drugi znacznie mniejszy - to Białoruś. Pozostałe kraje kupują minimalne ilości rosyjskiego gazu.

http://www.gazprom.ru/about/marketing/cis-baltia/

Co by się stało, gdyby Unia Europejska, Turcja i Ukraina znacznie ograniczyły odbiór rosyjskiego gazu?  Skutki dla rosyjskiej gospodarki  byłyby fatalne.

REKLAMA

Uzależnienie kraju od jednej dziedziny gospodarki, w tym przypadku od wydobycia oraz sprzedaży gazu i ropy naftowej, jest nazywane holenderską chorobą. Zjawisko to polega na tym, że sektor wydobywczy jest tak atrakcyjny, iż wysysa kapitał i ludzi z innych gałęzi gospodarki. Na tę "zarazę" chorowała 500 lat temu Hiszpania, po odkryciu bogatej w złoto Ameryki, także Holandia w latach 60-tych, po znalezieniu i eksploatacji gazu ziemnego, a także Polska w XVI i XVII wieku uzależniona od eksportu zboża.

Być może prezydent Rosji Władimir Putin, zmuszając Europę do szukania innych dostawców gazu, chce wyleczyć swój kraj z holenderskiej choroby i w ten sposób zmusić przemysł rosyjski do przestawienia się na bardziej nowoczesne gałęzie gospodarki?

Byłby to zaiste przewrotny plan.

Bardziej realne jest jednak to, że Rosjanie żyją wciąż pamięcią o swojej niedawnej imperialnej pozycji. Warto jeszcze raz obejrzeć pierwszy link do strony Gazpromu, który pokazałem w tym tekście. Gazprom, wielka rosyjska firma umieszcza Estonię, Łotwę i Litwę  (te trzy kraje to członkowie Unii Europejskiej, a Estonia i Łotwa są nawet w strefie euro) na tej samej liście odbiorców gazu co kraje WNP, nazywając te trzy państwa „strany balti”. Na liście odbiorców europejskich - Litwy, Łotwy i Estonii nie znajdziemy.

REKLAMA

Chyba jednak Europa powinna pomóc gospodarce rosyjskiej przestawić się na nowoczesne tory.

Robert Lidke

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej