Ryszard Bugaj: poprawność w ekonomii blokuje myślenie

Na pytanie, czy w Polsce są blokowane niektóre myśli ekonomiczne, prof. Ryszard Bugaj odpowiada w Salonie Ekonomicznym Trójki i Dziennika Gazety Prawnej, że jest dużo poprawności a ta blokuje myślenie, a niektórym ułatwia robienie kariery.

2014-12-23, 21:36

Ryszard Bugaj: poprawność w ekonomii blokuje myślenie
Prof. Ryszard Bugaj w Trójce: w polskie myśli ekonomicznej jest dużo poprawności a ta blokuje myślenie, a niektórym ułatwia robienie kariery. Foto: Trójka/Polskie Radio

Posłuchaj

Dlaczego w polskiej myśli ekonomicznej jest dużo poprawności a ta blokuje myślenie, a niektórym ułatwia robienie kariery oraz czy konsumpcja zawsze i w każdej postaci gwarantuje wzrost gospodarczy mówi m.in. w Salonie Ekonomicznym Trójki prof. Ryszard Bugaj/.Paweł Sołtys, Program 3 Polskiego Radia, Marek Tejchman, DGP,
+
Dodaj do playlisty

– Trzeba sobie tylko wybrać taki przedziałek, w którym wiadomo mniej więcej jakie są rezultaty, coś tam zrobić, i wszystko płynnie przechodzi – mówi prof. Bugaj.

To jednak nie oznacza, że nie ma blokowania, w zależności kto ma jakie wpływy i jest ważny – podkreśla rozmówca radiowej Trójki.

Zastrzega jednocześnie, że w naukach ekonomicznych takich zjawisk jest mniej niż np. w naukach przyrodniczych, chociaż się zdarzają.

Na pytanie, czy ekonomia nie jest swoistą religią XXI wieku  odpowiada, że na pewna była nią w XX wieku, teraz jesteśmy na początku nowego stulecia.

REKLAMA

Jak zauważa, po ostatnim kryzysie nie można już mówić, że jest ekonomia głównego nurtu i sami dysydenci. Ci ostatni wdzierają się już na główną scenę, mają swoje pomysły, i to będzie faza, która będzie długo trwała.

Czy wolny rynek powinien być wolny?

Główny nurt myślenia w ekonomi, wg Bugaja, przeplata się wokół głównego pytania, czy wolny rynek powinien być całkiem wolny, czy powinien by regulowany, a jeśli tak – to w jaki sposób. Do tego dochodzi spór o wartości, czy np. system powinien być opiekuńczy.

Prof. Bugaj pytany, czy w Polsce debata ekonomiczna podąża światowymi torami mówi, że ma wrażenie, że niektórzy myślą, że kryzys gospodarczy to taki niewielki wstrząs, który zostanie uładzony i wszystko wróci na utarte szlaki.

Zgadza się, że w Polsce jest deficyt ekonomicznej myśli socjalnej. Na pytanie, cze w naszym kraju zwyciężają wolnorynkowcy odpowiada, że np. patrząc przez politykę, nierozłącznie łączącą się z ekonomią, Platforma Obywatelska budowała swoje paradygmaty liberalne, ale teraz się waha. Jak tłumaczy, w miejsce paradygmatu liberalnego, wprowadza coś spójnego, tyle, że tak „z poniedziałku na wtorek”.

REKLAMA

Rynek podstawą, ale ma sporo wad

Pytany, co w ekonomii jest niepodważalne, prof. Bugaj podkreśla, że chciałby aby była zgoda do tego, że nie ma alternatywy dla gospodarki kapitalistycznej. –Tyle, że rynek ma też sporo wad, dlatego powinno się go na różne sposoby regulować – podkreśla Bugaj.

Na pytanie, czy to się udaje, daje przykład Japonii, która w czasach jego młodości była wzorcem, a która od 20 lat jest w niekończących się tarapatach.

Podobnie w Europie – gdzie ekonomia keynsowska (oparta o naukę Johna Maynarda Keynes’a (1883-1946) twórcę keynesizmu) przyniosła w latach 60-tych rezultaty – brak bezrobocia, wzrost, ograniczanie nierówności. I to się zaczyna psuć…Jak mówi – tego lekarstwa było chyba trochę za dużo.

Na pytanie, jak ograniczyć bezrobocie i jak sprawić aby przedsiębiorcy dostrzegli sens w inwestowaniu w pracowników, odpowiada, że na to odpowiada program PIS, ale w sposób bardzo wątpliwy.

REKLAMA

Wszystko zależy od przyzwoitej stopy wzrostu gospodarczego

– Kluczowa jest stopa wzrostu. Długo jeszcze nie będzie w Polsce ograniczenia bezrobocia, jeśli wzrost będzie wynosił 2-2,5 proc, nie mówiąc o mniejszych wartościach – mówi Bugaj.

Według niego, przyzwoita stopa wzrostu zaczyna się od 4 procent. I niestety teraz mamy na nią małą szansę.

Sprawą kluczową dla Polski są nierówności dochodowe. To sprawia, że istnieje olbrzymia nierówność konsumpcji, przekładająca się na gospodarkę.

Prof. Bugaj chciałby aby ktoś, kto jeździe po Warszawie dużym, drogim i ciężkim samochodem płacił od tego podatek, a ten, kto korzysta z małego samochodu, płacił za to mniej.

REKLAMA

Paweł Sołtys, Marek Tejchman, jk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej